Surowcowy indeks CRB Futures akurat wczoraj

rekordu nie pobił, ale na kolejnych sesjach o ewentualne odrobienie strat nie powinno być trudno. Zwyżki wskaźnika wciąż są możliwe, biorąc pod uwagę choćby łatwość, z jaką na coraz to nowe poziomy wspinały się ostatnio notowania ropy naftowej.

Na razie rekordem zamknięcia CRB Futures, obejmującego kontrakty na 19 najważniejszych surowców z giełd w Chicago i Nowym Jorku, jest wartość z piątku, wynosząca 426,45 pkt. Wczoraj indeks tracił symbolicznie - nieco ponad 0,2 proc. Rynek nie dostał nowego impulsu do podbicia cen ropy, więc taniała ona w Nowym Jorku o 0,5 proc., do 125,3 USD za baryłkę. Nastąpił też podobny spadek cen złota, które ostatnio nie ma najlepszej passy i nie może zbliżyć się do rekordowych 1033 USD za uncję. Wczoraj kosztowało po 881 USD. Ceny miedzi spadały już piątą sesję z rzędu, o 0,6 proc., do 3,69 USD za funt (0,43 kg). W obu wypadkach spadki wiązano z umocnieniem dolara. Natomiast na plusie znalazły się na wczorajszej sesji m.in. notowania srebra i aluminium.

Posiadacze długich pozycji na rynku surowcowym nie mogą narzekać. W tym roku ceny głównych surowców, mierząc indeksem CRB, wspięły się już o blisko 20 proc. Oczywiście, inwestorzy spoza strefy dolarowej muszą brać poprawkę na osłabienie się "zielonego", niemniej nawet po takiej korekcie mało która klasa aktywów przyniosła porównywalny wzrost. Zważywszy na mniej sygnałów dotyczących recesji w USA perspektywy wzrostu cen są niezłe, ale trzeba pamiętać, że z każdym rekordem rośnie też ryzyko.