- Moim zdaniem sprawa jest prosta: spokojnie. Nie przypuszczam, by akcje zanurkowały. Moim zdaniem mamy główne wsparcie na poziomie 1010, gdzie indeks S&P spadł w sierpniu 2010 roku – powiedział w programie CNBC. Przypomniał, że ponad rok później, 4 października 2011, ten sam wskaźnik zszedł na krótko tylko do wartości 1074. Na czwartkowej sesji indeks wzrósł trzeci dzień z rzędu, o 0,5 proc., do 1314,5 pkt.

- Mamy też strefę wsparcia w okolicy 1100, a jeśli S&P spadnie o 200 punktów, gwarantuję, że Fed wejdzie z QE3, QE4 i tak dalej – dodał, mówiąc o ewentualnych kolejnych rundach ilościowego luzowania polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną, amerykański bank centralny. – Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy uczyniłyby to samo, tyle że nie bezpośrednio – zaznaczył.

Wielu analityków uważa, że przeprowadzona w ubiegłym miesiącu przez EBC długoterminowa operacja refinansowania, w ramach której pożyczył bankom blisko pół biliona euro na trzy lata za rekordowo niską cenę – 1 proc., była przykładem ilościowego luzowania polityki w pośredni sposób.

Fabera niepokoi jednak sposób w jaki do kwestii rozwiązania obecnego kryzysu zadłużeniowego podchodzą rządy, nie tylko w Europie, ale i w Stanach Zjednoczonych. – Jeśli spojrzymy na dług amerykańskiego rządu, to w 1980 roku wynosił on 1 bln dol, a w 2000 roku - 5 bln dol. Zatem między 2000 a 2011 wzrósł trzykrotnie i będzie nadal zwiększał się – powiedział, zauważając, że jeśli stopy procentowe z jakiegokolwiek powodu pójdą w górę to koszty jego finansowania staną się trudne do udźwignięcia.

Faber w ogóle jest pesymistą co do przyszłości światowej gospodarki - Próbuje się zwalczyć kryzys wywołany przez zbyt szybki wzrost zadłużenia i nadmiernie wysoki poziom finansowania długiem za pomocą jeszcze większych kredytów i dalszego zadłużenia, co tylko odsunie problem w czasie – wyjaśnił.