Brazylijski indeks giełdowy Bovespa zyskał od dołka z końca stycznia już ponad 30 proc., co oznacza, że znalazł się w fazie hossy. W ciągu jednego tygodnia zyskał aż 18 proc. Umacnia się też waluta, czyli real brazylijski, który przez tydzień zyskał do dolara prawie 7 proc., a od dołka ze stycznia ponad 10 proc.
Fala optymizmu zalała największy rynek Ameryki Południowej, mimo że Brazylia jest pogrożona w głębokim kryzysie gospodarczym (jej PKB spadł w 2015 r. aż o 3,8 proc., a prognozy OECD mówią, że w 2016 r. zmniejszy się o 4 proc.) i niedawno straciła ostatni rating klasy inwestycyjnej w głównych agencjach ratingowych.
Impuls polityczny
Hossa w Brazylii to wynik zarówno ostatniego odbicia na rynkach surowcowych, jak i nadziei na zmianę władzy. Ostry skok indeksu Bovespa, do którego doszło w ostatnich dniach, zbiegł się z nagłym zwrotem w aferze korupcyjnej związanej z państwowym koncernem naftowym Petrobras.
Delcidio Amaral, były przewodniczący Senatu, aresztowany w listopadzie w związku z tą sprawą, złożył zeznania obciążające niepopularną prezydent Dilmę Rousseff. Inwestorzy liczą na to, że dojdzie do jej impeachmentu i władzę obejmie wiceprezydent Michel Temer. W piątek policja zatrzymała byłego socjalistycznego prezydenta Luiza Inacio Lulę da Silvę, politycznego mentora Rousseff i twórcę potęgi rządzącej Brazylią Partii Pracujących.
– Śledztwo zaczyna się koncentrować wokół Luli i Dilmy, więc inwestorzy stawiają na to, że dojdzie do dużej zmiany politycznej. Rynek jest kształtowany przez politykę, a każdy dzień przynosi nowe niespodzianki – wskazuje Joao Pedro Brugger, zarządzający funduszem w brazylijskiej firmie Leme Investimentos.