Po poniedziałkowej sesji, którą tak jak wspominaliśmy we wczorajszym komentarzu, zaliczylibyśmy do kategorii „na przeczekanie”, wtorek przyniósł umiarkowana poprawę nastrojów. Zamienność nadal pozostawała relatywnie niska, natomiast główne indeksy z rynków globalnych notowały skromne wzrosty – trudno jednak mówić o końcu korekty zapoczątkowanej w połowie miesiąca. Nieco lepiej wypadła sesja na Wal Street gdzie S&P 500 zyskał ponad 1%. Niewiele działo się również na rynku długu oraz walut. Rentowności 10-letnich obligacji zachodnich gospodarek zyskiwały symbolicznie – w przypadku amerykańskich papierów zmiana wyniosła +5 pb. do poziomu 3,77%. Powyższe miało miejsce przy niewielkiej deprecjacji złotego, co przełożyło się na zbliżenie notowań pary EUR/USD w okolice 1,10. Krajowy złoty pozostawał mocny, co przy jednoczesnym słabym dolarze przyniósł spadek kursu USD/PLN w okolice tegorocznych minimów (4,03). Wydaje się jednak że większa zmienność może pojawić się dopiero w drugiej części tygodnia gdy napłyną wstępne odczyty inflacji za czerwiec.
W przypadku krajowych spółek nastąpiło odwrócenie wczorajszych wydarzeń – tym razem to indeksy z GPW zachowywały się gorzej od globalnych odpowiedników. WIG20 stracił blisko 1,50% notując zejście w okolice poziomu 2040 pkt. Wszystkie spółki z blue chips notowały stratę, która okazała się największa w przypadku CD Projekt, Asseco Poland oraz Pekao. I tym razem lepiej zachowywała się grupa tzw. MiŚ, chociaż sWIG80 oraz mWIG40 kończyły dzień symboliczną stratą.
Środa w kalendarium makroekonomicznym nie przyniesie ważniejszych danych. Zwracamy uwagę niemniej na liczne wystąpienia przedstawicieli banków centralnych. Popołudniem poznamy natomiast tygodniowe dane dotyczące zapasów ropy w USA. Ostatnie dni przyniosły powrót notowań gatunku Brent w okolice tegorocznych minimów. Płynnemu złotu ciążą obawy o kondycję gospodarczą, w szczególności gospodarek europejskich oraz gospodarki Państwa Środka, gdzie ostanie wskaźniki wyprzedające okazały się poniżej oczekiwań. Wsparciem dla gatunku Brent pozostaje poziom 70 USD za baryłkę, które wyznacza marcowe minimum.
WIG20 i Nasdaq zamieniają się rolami z poniedziałku
Kamil Cisowski, DI Xelion
Wtorkowa sesja w Europie rozpoczęła się od wzrostów, ale większość dnia przebiegała na ich stopniowym traceniu, a później zejściu na poziomy ujemne, co było o tyle rozczarowujące, że wydawało się, iż zapowiedzi nowych działań stymulujących chińską gospodarkę w lipcu będą miały pozytywny wpływ także na Stary Kontynent. Sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero w godzinach popołudniowych, gdy napłynęły dobre dane z USA. Zamówienia na dobra trwałe wzrosły w maju o 1,7% m./m. (prognozy: -0,8%), indeks zaufania konsumentów Conference Board wzrósł w czerwcu znacznie silniej niż oczekiwano – ze 102,5 pkt. do 109,7 pkt. W momencie, gdy otwarcie w USA potwierdziło walkę o odbicie za oceanem, także w Europie zobaczyliśmy odbicie w górę. Główne indeksy rosły od 0,11% (FTSE 100) do 1,28% (IBEX).
Odreagować nie zdążyła Warszawa. Rewelacyjny w poniedziałek WIG20 spadł o 1,41%, mWIG40 o 0,29%, a sWIG80 o 0,03%. Na poziomie lokalnym sesja wyglądała bardzo słabo, co dość zadziwiające przy takim otoczeniu zewnętrznym, traciły wszystkie komponenty głównego indeksu. Dzień dość ewidentnie przyniósł odpływ kapitału zagranicznego – pięć najważniejszych spółek GPW nadawało ton przecenie. PKO spadło o 1,81%, Orlen o 1,39%, Pekao o 1,94%, Dino o 1,48%, a PZU o 1,44%.