Prze­wi­dy­wal­ność Wa­we­lu mo­że być za­le­tą, ale też wa­dą

Pro­du­cent sło­dy­czy ro­dem z Kra­ko­wa w cią­gu ostat­niej de­ka­dy zna­czą­co po­pra­wił przy­cho­dy i zy­ski. Co ro­ku wy­pła­ca więk­szą dy­wi­den­dę. Inwestorzy powinni się więc interesować jego akcjami. A jed­nak ob­rót pa­pie­ra­mi spół­ki jest nie­wiel­ki. Co na to wpły­wa?

Aktualizacja: 28.01.2012 09:50 Publikacja: 28.01.2012 00:03

Dariusz Orłowski, wieloletni prezes Wawelu. To pod jego rządami kapitalizacja spółki tak znacząco wz

Dariusz Orłowski, wieloletni prezes Wawelu. To pod jego rządami kapitalizacja spółki tak znacząco wzrosła.

Foto: Archiwum

Choć notowany od kilkunastu lat na głównym parkiecie Wawel rzadko zaskakuje rynek nagłymi zwrotami w swojej strategii, to coraz częściej mówi się o tej spółce w samych superlatywach. Powód? – Od pewnego czasu w każdym kwartale spółka pokazuje solidne wyniki. To są zwyżki nawet o jedną czwartą w skali roku. Inwestorzy nie muszą się więc obawiać, że coś w tej firmie pójdzie nie tak i wyniki nagle się pogorszą – tłumaczy Robert Kurowski, analityk branży spożywczej z AmerBrokers.

Wawel ma więc wizerunek stabilnej firmy, która w ostatniej dekadzie powiększyła przychody prawie trzykrotnie, jej zysk netto zaś wzrósł ponad  11?razy (patrz wykres). Poprawa wyników przełożyła się na wycenę giełdową. Wartość rynkowa Wawelu w ciągu ostatnich dziecięciu lat wzrosła z 27 mln zł do ponad 700 mln zł.

757 mln zł wynosi obecnie kapitalizacja Wawelu. Od momentu debiutu na GPW wzrosła prawie 30-krotnie

Podziw branży

Eksperci zauważają, że krakowski producent słodyczy najlepiej ze wszystkich spółek z branży poradził sobie w trudnym 2011 r., kiedy znacząco poszły w górę ceny surowców rolnych i kursy walut, w których są one kupowane. Spółka ograniczyła koszty i dzięki temu jej produkty stały się bardziej konkurencyjne. – Mimo tych zawirowań Wawel zachował najwyższą rentowność. Po trzech kwartałach 2011 r. stosunek zysku brutto na sprzedaży do przychodów wynosi ponad  41 proc. Konkurenci giełdowi Mieszko i Colian miały rentowność wynoszącą odpowiednio ok. 30 proc. i 33 proc. – oblicza Kurowski.

W segmencie czekolady spółka stawiana jest za wzór zarówno jeśli chodzi o prowadzenie biznesu, jak i wyniki. Pozytywnie o Wawelu i jej wieloletnim prezesie Dariuszu Orłowskim wyrażają się nie tylko analitycy, ale też konkurenci. – To, co Orłowski zrobił z Wawelem, jest godne podziwu. Nie boi się postawić na rozwój organiczny, woli budować firmę, niż przejmować inne biznesy – chwali Orłowskiego Bernard Węgierek, prezes ZPC Otmuchów.

Ale nawet konkurenci, którzy nie chcą komentować strategii krakowskiego producenta, wcielają w życie niektóre jej elementy. Widać to chociażby po Colianie, który po nieudanych próbach przejęć innych spółek z branży, m.in. Wedla i PWC Odra, powrócił do wzrostu organicznego. Zaczął też intensywnie promować jedną ze swoich flagowych marek Goplanę. Na promocję stawia też Wawel.

160 mln zł wydał krakowski producent na fabrykę w Dobczycach. W tym roku rozbuduje ją o nową halę za 30–50 mln zł

Jan Kościuszko, prezes Polskiego Jadła, które wspólnie z Wawelem produkuje konfitury owocowo-czekoladowe, podkreśla, że pozycja krakowskiej spółki oparta jest na żelaznych podstawach. – Jej siłą jest dostęp do najnowszych technologii i zarządzanie nie do końca zgodne z nowoczesnymi trendami. Tam rządzi ekonomia i  pragmatyczny spokojny prezes, który ma bardzo dobre wyczucie rynku. Decyzję o wprowadzeniu nowych produktów podejmuje ostrożnie. Nie kieruje się przy tym wyłącznie badaniami marketingowymi, ale przede wszystkim rezultatem prowadzonej przez długi okres pilotażowej sprzedaży – twierdzi Kościuszko. Wie o tym najlepiej, bo zanim konfitury sygnowane marką obu spółek weszły na stałe do sklepów firmowych Wawelu, były w nich testowane przez około pół roku.

Nowa fabryka kołem zamachowym

Prawdziwym kołem zamachowym rozwoju wytwórcy słodyczy była nowa fabryka w podkrakowskich Dobczycach. Przeniesienie produkcji z trzech zakładów w centrum Krakowa i skupienie jej w jednym w podmiejskiej strefie ekonomicznej było najtrafniejszym posunięciem Wawelu – uważają zgodnie analitycy. Dodają, że receptą na sukces firmy jest inwestowanie wolnych środków w maszyny i rozwijanie mocy wytwórczych. – Nowoczesne maszyny i fabryka wybudowana w systemie modułowym to różnica między zakładem Wawelu a zakładami Jutrzenki czy Mieszka. Wszystko zaplanowane jest tak, by uniknąć wąskich gardeł i by powierzchnia była wykorzystana jak najlepiej. Obrazowo wygląda to tak, że z jednej strony takiej linii wsypuje się surowiec do silosu, a z drugiej – po przejściu wszystkich etapów produkcji wyjmuje się gotowy produkt. Ta sama linia po zmianie parametrów może produkować różne wyroby – opisuje Marcin Stebakow, analityk DM Banku BPS.

314,5 mln zł – to wartość sprzedaży Wawelu w ciągu dziewięciu miesięcy 2011 r. W tym czasie czysty zarobek przekroczył 36,8 mln zł

Oddany do użytku niespełna pięć lat temu zakład pochłonął już ponad 160 mln zł. Wawel już trzykrotnie dochodził do momentu, kiedy dalszy rozwój uniemożliwiało mu to, że fabryka pracowała przy wykorzystaniu pełnych mocy. Tempo rozwoju obrazuje najlepiej fakt, że choć spółka w ciągu ostatnich dwóch lat wydała na linie produkcyjne około 50?mln zł, to już w grudniu 2011 r. znowu doszła do ściany. Właśnie dlatego zarząd Wawelu podjął decyzję o rozbudowie zakładu w Dobczycach o nową halę produkcyjną. Ma na to pójść kolejne 30–50 mln zł.

Pieniądze pochodzą wyłącznie ze środków własnych. Wawel nie ma długu w banku. Ostatnią ratę kredytu zaciągniętego na budowę zakładu spłacił w lutym 2008 r., czyli trzy lata przed terminem.

Wzrost zgodny z planem

– Inwestycje mają pozwolić nam się rozwijać szybciej niż rynek. Każdego roku chcemy rosnąć w dwucyfrowym tempie – tłumaczy Dariusz Orłowski, prezes Wawelu.

Docelowo krakowski wytwórca czekolady zamierza osiągnąć kilkunastoprocentowy udział w rynku słodyczy (teraz to 4–5 proc. – red.). A to oznacza, że chce powalczyć z liderami, takimi jak Wedel czy Kraft. – Jesteśmy świadomi swoich ograniczeń. Doścignięcie liderów w pewnych kategoriach produktów będzie trudne, ale próbujemy – mówi Orłowski.

Na razie spółce udaje się realizować plany. W 2010 r. jej przychody wzrosły o 20,5 proc. w porównaniu z 2009 r., a zysk netto zwiększył się o blisko  49?proc. Także w ubiegłym roku producent wyrobów czekoladowych – jako jedna z niewielu spółek w swojej branży – poprawił zarówno sprzedaż, jak i rentowność. Po trzech kwartałach jego obroty poszły w górę o  25?proc., do blisko 314,5 mln zł, a zarobek netto – o 24 proc., do ponad 36,8 mln zł. Zgodnie z prognozami Adama Kaptura, analityka DM Millennium, cały rok Wawel może zakończyć z obrotami wynoszącymi około 468,2 mln zł i zarobkiem netto sięgającym 55,1 mln zł.

Prezes Orłowski już zapowiedział, że od 2012 r. zamierza rekomendować każdego roku wypłatę coraz wyższej dywidendy. Spółka zaczęła nagradzać swoich akcjonariuszy dopiero w 2008 r. Z zysku wypracowanego w 2007 r. wypłaciła po 7 zł na akcję. Ale już w ostatnich latach było to po 10 zł na akcję.

Wraz ze wzrostem przychodów Wawel zwiększa wydatki na reklamę i marketing. Od lat jednym ze strategicznych celów producenta słodyczy jest wzmacnianie wizerunku swojej marki. Tylko w ubiegłym roku poszło na to 12–15 mln zł. – To o 5–10 proc. więcej niż rok wcześniej, ale trzeba zauważyć, że mogliśmy za tę kwotę kupić więcej kampanii, bo ceny spadły. W tym roku zwiększymy budżet reklamowy o kolejne 5–10 proc. – zapowiada Orłowski.

Nauka z nieudanej akwizycji

Wawel jako jeden z niewielu w szeroko pojętej branży spożywczej postawił na wzrost organiczny. Sam prezes przyznaje, że inwestowanie jest łatwiejsze i bardziej efektywne niż przejmowanie. Co więcej, pozwala uniknąć problemów, które pojawiają się przy niemal każdej akwizycji. – Nasza strategia pozwala się rozwijać bardziej efektywnie, a jednocześnie zachować stabilny fundament biznesu, którego nie mają inne spółki w naszej branży – podkreśla Orłowski.

– Niektóre firmy muszą się rozwijać przebojowo, przejmując inne firmy. Wawel robi to w oparciu o systematyczną, rzetelną pracę. To prawda, że rzadko zaskakuje rynek, ale też nie jest podatny na wahnięcia koniunktury – uważa Kościuszko.

Ta niechęć do akwizycji wynika prawdopodobnie z faktu, że Wawel na przejęciu już raz się sparzył. W 2007 r. czekoladowa spółka kupiła połowę udziałów Łasoszczi, ukraińskiego producenta słodyczy. Drugą połowę nabył jej właściciel – szwajcarski fundusz Hosta International (ma 52,13 proc. akcji Wawelu). Mieli wspólnie inwestować w budowę drugiej fabryki, ale na zapowiedziach się skończyło. Inwestycja nie przyniosła oczekiwanej ekspansji na Ukrainie, bo Wawel uznał, że tamtejsze otoczenie biznesowe, a zwłaszcza związana z nim biurokracja i korupcja, nie pozwalają generować dostatecznie dużo gotówki. Spółka nie zamierza wycofywać się z Ukrainy, ale też nie wiąże na razie z tym rynkiem wielkich nadziei.

Analitycy zapytani o porażki biznesowe Wawelu wymieniają właśnie wejście na wschodni rynek. Niektórzy jednak bronią tego ruchu. – Założenia biznesowe były dobre, tylko odwróciła się koniunktura na rynku, a na to spółka nie ma wpływu. Być może zamierza poczekać na lepszy czas i w przyszłości zakupioną fabrykę wykorzystają jako przyczółek do rozwoju na ukraińskim rynku – przypuszcza Stebakow.

Minusem mała płynność akcji

Kurowski z AmerBorkers zauważa, że choć giełdowi konkurenci Wawelu, jak Mieszko czy Otmuchów, są zadłużeni m.in. w wyniku przejęć i mają niższą rentowność, to obroty ich papierami na giełdzie są wyższe. – Minusem Wawelu jest niska płynność jego akcji, co wynika z od lat stabilnego akcjonariatu spółki. A to nigdy nie jest dobra informacja dla nowych inwestorów. W tej sytuacji wydawanie rekomendacji dla firmy mija się z celem – zauważa analityk. Rzeczywiście, jak na spółkę, której papiery są jednymi z najdroższych (nominalnie) na głównym parkiecie, rekomendacje dla niej wydają tylko dwa domy maklerskie: DM Millennium i DM Banku BPS. Najnowsza ze stycznia br. zaleca „akumuluj" przy cenie docelowej 556,6 zł. W piątek papiery Wawelu kosztowały 510 zł.

Firmy
Patologie przymusowego wykupu. Jest petycja do ministra finansów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
Premier zdecydował o Rafako. Padła kwota pomocy
Firmy
Egipt postawił na Feerum. Kurs wystrzelił
Firmy
Zarząd Toi widzi podstawy do ostrożnego optymizmu
Firmy
Woda i ścieki wymagają większej uwagi
Firmy
Korekta zamiast hossy. Te spółki popadły w niełaskę