Prawie 19-proc. wzrostem zareagowały wtorkowe notowania Polenergii na wieść o znalezieniu przez nią partnera strategicznego do budowy dwóch farm wiatraków na Bałtyku o łącznej mocy 1200 MW. Chodzi o projekty Bałtyk II i Bałtyk III, w których po 50 proc. udziałów kupiła spółka z grupy Statoil. Zapłaciła 94,3 mln zł, a kolejne 5 mln euro dopłaci w ratach do końca września 2019 r.
Transakcja zostanie zamknięta do końca października 2018 r. Warunkiem jej realizacji jest podwyższenie kapitału Polenergii i spółek celowych oraz bezwarunkowa zgoda UOKiK.
Gotowi do aukcji
Przedstawiciele spółki nie chcą komentować ani uzgodnionej ceny i jej warunków, ani negocjacji. – Mamy nadzieję, że spełnienie warunków zawieszających okaże się formalnością. Wyznaczony termin jest bezpieczny – twierdzi dr Michał Michalski, członek zarządu Polenergii.
Jacek Głowacki, wiceprezes Polenergii kierujący pracami zarządu, podkreśla, że o wyborze Statoilu na partnera przesądziło jego doświadczenie w morskich projektach przemysłowych, niekoniecznie tylko związanych ze stawianiem farm wiatrowych, a także zbieżna wizja rozwoju tego sektora w polskiej strefie na Bałtyku. – Strategiczne partnerstwo z globalnym graczem świadczy o trafności naszego zaangażowania w ten sektor, ale też o tym, że podobnie ocenia on ryzyka, m.in. regulacyjne, dla tych projektów – dodaje.
Chodzi o wsparcie dla morskich farm, które zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o OZE byłyby gotowe do startu w aukcjach (nie ma wymogu posiadania pozwolenia na budowę, lecz jedynie warunków przyłączenia i decyzji środowiskowej). – Jeśli w przyszłorocznej aukcji Ministerstwo Energii przewidzi odpowiedni wolumen w tym koszyku i sama aukcja odbyłaby się na początku 2019 r., to przy napiętym harmonogramie prąd z pierwszej farmy mógłby popłynąć nawet w 2022 r. – podkreśla Głowacki. Dziś zainstalowanie 1 MW w wietrze morskim kosztuje się 3–3,5 mln euro.