Gdyby selekcjoner Adam Nawałka miał skomentować wykres WIG20 po ubiegłym tygodniu, to prawdopodobnie powiedziałby, że „wszystko wraca na właściwe tory". Tak jak piłkarska reprezentacja odrodziła się po blamażu w Kopenhadze, tak indeks dużych spółek odrobił straty po wrześniowej korekcie i w ostatni czwartek wyznaczył nowy szczyt hossy w ujęciu intraday 2566 pkt. Można więc powiedzieć, że czwarty kwartał zaczął się zgodnie ze statystycznymi prawidłami. I to nie tylko dlatego, że jest to najlepszy okres dla dużych spółek, ale też dlatego, że motorem napędowym WIG20 są ostatnio spółki paliwowe, a więc reprezentanci sektora, który średnio w okresie październik–grudzień zyskuje aż 4,8 proc. (patrząc przez pryzmat WIG-paliwa). PKN Orlen i Lotos śrubują rekordy notowań tak, jak statystyki bramkowe śrubuje Robert Lewandowski. Kurs akcji pierwszej spółki wyznaczył w minionym tygodniu historyczny rekord na poziomie 134,45 zł, a drugiej na 68,85 zł. Optymistyczne jest także to, że WIG-banki zanotował pięć wzrostowych sesji z rzędu i zbliża się do dwuletnich maksimów, a KGHM obronił się przed spadkiem poniżej 200-sesyjnej średniej kroczącej. Jeśli dodamy do tego pozostający w trendzie wzrostowym PZU, to okazuje się, że najważniejsze komponenty portfela blue chips są w dobrej formie. Nowy szczyt WIG20 nie powinien być zaskoczeniem i są solidne podstawy, by oczekiwać kolejnych rekordów. Indeks obronił ruchome wsparcie w postaci średniej kroczącej z 50 sesji, linie +DI i -DI ułożyły się we wzrostowej konfiguracji przy zwyżkującym ADX, a MACD zakręcił w górę nad linią zero. Technika daje więc klarowne sygnały kupna. Najbliższy zasięg wzrostu to strefa długoterminowych oporów 2600–2630 pkt. Najbliższym wsparciem na wykresie WIG20 jest 2500 pkt, a niżej 50-sesyjna średnia, która obecnie przebiega na poziomie 2465 pkt.
Dobre perspektywy dla WIG20 przekładają się z automatu na optymizm w odniesieniu do szerokiego rynku. Indeks WIG kończył piątkową sesję na poziomie 65 500 pkt, a więc do historycznego szczytu brakuje mu zaledwie 3,5 proc. W czwartek indeks ten, w cenach intraday, znalazł się najwyżej od ponad dekady. Nowy szczyt hossy to z punktu widzenia analizy technicznej sygnał do rozpoczęcia kolejnej fali zwyżek. Potwierdzają go analogiczne sygnały na MACD i wskaźniku ruchu kierunkowego. Cel to 67 772 pkt, a wsparciem jest 64 tys. pkt, gdzie znajduje się właśnie średnia krocząca z 50 sesji.
Do wzrostowej układanki może niebawem pasować także mWIG40. Indeks średnich spółek rósł w czwartek nawet do 4997 pkt. Jest to już siódme podejście tego wskaźnika pod barierę 5000 pkt w trwającej od kilku miesięcy konsolidacji. Zgodnie z teorią analizy technicznej – im dłużej trwa ruch horyzontalny, tym silniejszego można oczekiwać wybicia. Jeśli pęknie 5000 pkt można się spodziewać zwyżki o co najmniej 200 pkt. Ewentualne cofnięcie notowań nie powinno być głębsze niż 4900 pkt – tak wynika z układu krótkoterminowych wsparć.
Dobrych wieści wciąż nie mamy dla posiadaczy akcji małych spółek. Indeks sWIG80 przebiła dwa tygodnie temu 15 tys. pkt, a w piątek oscylował już 1200 pkt niżej. Trend spadkowy trwa. Potwierdzają go wskaźnik MACD i układ linii +DI, -DI i ADX. Na wykresie aktywny jest długoterminowy sygnał sprzedaży w postaci krzyża śmierci na średnich z 50 i 200 sesji.