W piątek przed godz. 10 za akcję 11 bit studios trzeba zapłacić 377,5 zł, co oznacza ponad 11-proc. spadek. To reakcja na publikację wyników, które z jednej strony były rekordowe, ale z drugiej – zdecydowanie poniżej konsensusu. Na poziomie zysku netto w II kwartale 2018 r. wynik był o niemal 30 proc. niższy od średniej oczekiwań analityków ankietowanych przez PAP.

W całym I półroczu 2018 r. 11 bit studios miało 45,7 mln zł przychodów ze sprzedaży, czyli 428,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2017 r. Zysk operacyjny wzrósł o ponad 899 proc., do 30,2 mln zł. Zarobek netto był blisko 91-krotnie większy niż rok wcześniej i sięgnął 24,9 mln zł. Zarząd podkreśla, że zysk byłby jeszcze wyższy gdyby nie konieczność zawiązania papierowych rezerw na potrzeby realizacji programu motywacyjnego na lata 2017-2019 oraz rezerw na premie roczne dla załogi spółki. Wynik obciążały też rezerwy na tantiemy dla producenta „Moonlightera" z tytułu sprzedaży gry w I półroczu.

Zdaniem Grzegorza Miechowskiego, prezesa spółki, sukcesy „Frostpunka" i „Moonlightera" powinny pozytywnie przełożyć się na tempo rozwoju 11 bit studios w kolejnych okresach.

- Zamierzamy rozbudowywać zasoby produkcyjne, żeby w perspektywie kilku lat mieć trzy, działające niezależnie zespoły deweloperskie, z których każdy będzie pracował nad innym tytułem – deklaruje, cytowany w komunikacie, prezes.

W obszarze wydawniczym spółka chce zwiększyć liczbę gier tworzonych przez zewnętrze studia deweloperskie, żeby zwiększyć przychody z tego obszaru.