W czwartek w Warszawie zbierze się rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W obradach wezmą udział liderzy związkowi, którzy mają zażądać odwołania prezesa Jarosława Zagórowskiego. Z naszych informacji wynika, że jak dotąd działania zarządu zmierzające do cięcia kosztów były dobrze oceniane w gabinecie Ewy Kopacz. Trudno jednak przewidzieć, czy te sympatie nie zmienią się w obliczu rozpoczętego właśnie strajku w śląskich kopalniach.
Górnicy nie zjechali...
W środę rano stanęły cztery z pięciu kopalń należących do JSW. Jak informuje spółka, strajkujący górnicy blokowali możliwość zjazdu pod ziemię innym pracownikom. W efekcie wstrzymano wydobycie. To ostrzejsza forma protestu niż ta, która miała niedawno miejsce w kopalniach Kompanii Węglowej. Tam odbywał się podziemny protest rotacyjny, który nie skutkował przestojem kopalń. Tutaj mamy do czynienia ze strajkiem. – Każdy dzień strajku to potencjalnie utracone przychody na poziomie około 30 mln zł – alarmuje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.
Górnicy domagają się m.in. wycofania dyscyplinarnych zwolnień dla liderów związkowych z Budryka i odstąpienia od wypowiedzenia przez zarząd porozumień pracowniczych. – Jeśli nasi koledzy z JSW zostaną zwolnieni z pracy, to wezwiemy do strajku generalnego we wszystkich kopalniach – ostrzega Bogusław Ziętek, szef Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80.
Zawiadomienie o zamiarze wypowiedzenia umów o pracę otrzymało dziewięciu związkowców, którzy zdaniem zarządu JSW narazili ludzi na niebezpieczeństwo, prowadząc nielegalną akcję protestacyjną pod ziemią. Akcja ta związana była z obroną przeznaczonych do likwidacji kopalń Kompanii Węglowej.
Przedstawiciele rządu jak na razie ostrożnie wypowiadają się na temat sytuacji w jastrzębskiej spółce. Chcą, by sprawę zwolnień związkowców zbadała inspekcja pracy i Wyższy Urząd Górniczy. – Trzeba wyjaśnić, czy protesty zagrażały bezpieczeństwu górników. Jeśli tak, to są powody do działań dyscyplinarnych. Jeśli nie, to znaczy, że zarząd popełnił błąd – stwierdził Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, na środowej konferencji prasowej.