Akcjonariusze PGE, Tauronu i Energi z coraz większym zniecierpliwieniem patrzą na próby „przekonania" zarządów tych firm do zaangażowania się w ratowanie bankrutującej Kompanii Węglowej. Podoba im się zaś prezentowane od niedawna twarde stanowisko władz firm, które nie godzą się na forsowane przez Ministerstwo Skarbu warunki pomocy.
Odpowiedzialność władz
Choć z oficjalnych wypowiedzi spółek i tych płynących z resortu wynika, że jest chęć porozumienia w tej sprawie, to po obu stronach widać usztywnienie stanowisk. Chodzi np. o stanowisko Tauronu dotyczące kupna już zrestrukturyzowanej kopalni Brzeszcze za złotówkę w ramach przetargu publicznego. Skutek to zmiany w radzie nadzorczej katowickiej firmy (wczoraj się nie ukonstytuowała, więc nie wybrano przewodniczącego i wiceprzewodniczącego, przekładając to na 26 sierpnia) i mogące nastąpić roszady w zarządzie. Punkt mówiący o zmianach w zarządzie jest w planie czwartkowych obrad rady nadzorczej PGE. W tym kontekście pewną formą nacisku może być wtorkowy wniosek MSP o zwołanie na 14 września walnego zgromadzenia PGE mającego na celu dokonanie zmian w składzie RN spółki.
– Działania zarządów energetycznych spółek są racjonalne. Być może doszły one do wniosku, że mają niewiele do stracenia w kontekście nadchodzących wyborów parlamentarnych i ewentualnej wymiany władz po nich – ocenia jeden z akcjonariuszy mniejszościowych w spółkach energetycznych. To opinia powszechna na rynku.
Druga strona medalu jest taka, że władze spółki odpowiadają finansowo za ewidentne działania na jej szkodę. Co więcej, od przyszłego roku wchodzi w życie nowa dyrektywa, zgodnie z którą kary pieniężne dla członków zarządu będą znacznie wyższe, a odpowiedzialność rozciągnie się na członków rady nadzorczej.
Zakładnicy polityki
Tymczasem sytuacja już przekłada się na notowania. – Trudno rozmawiać dziś o wartości spółek energetycznych, skoro podejmowane tam decyzje, nawet personalne, wynikają raczej z politycznych przesłanek – twierdzi Marcin Żółtek, dyrektor inwestycyjny i członek zarządu Aviva PTE. – Na razie jesteśmy zakładnikami obecnej sytuacji. Jedyne, co możemy zrobić, to apelować do niezależnych członków rad nadzorczych o podejmowanie racjonalnych decyzji – dodaje Żółtek.