Nie obawia się pan, że szczyt inflacji jest przed nami? Z drugiej strony prezes NBP mówił, że dopiero pod koniec 2023 r. RPP będzie rozważać obniżkę stóp procentowych.
Nie jest istotna inflacja, tylko do jakiego poziomu podejdą stopy procentowe. Jesteśmy blisko końca podwyżek, bo obecny poziom stóp mocno spowalnia gospodarkę. Ludzie mają mniej pieniędzy w portfelu. Myślę, że stopy procentowe urosną już niewiele, skończymy na jakichś 6,5 proc. i będziemy czekali. Gdy kończy się cykl podwyżek, to jest najlepszy moment na zakup papierów. Wtedy jest mocne odreagowanie. Nie sądzę, żeby NBP czekał aż tak długo z obniżaniem stóp. Mamy cykl wyborczy, a ludzie czują, że mają coraz mniej pieniędzy.
Nie ma ryzyka tąpnięcia gospodarki i poważnej recesji? Mocno spadła dynamika wniosków o kredyt hipoteczny. Niebawem będzie widać w twardych danych, jak mocno ludzie zaciskają pasa.
Od kilku miesięcy mówi się, że ryzyko recesji jest bardzo wysokie. W Polsce wzrost gospodarczy w 2022 r. będzie bliżej 1–2 proc. Ryzyko wejścia w ujemną dynamikę jest bardzo duże w Polsce. Na świecie również. Stopy w USA będą szły w górę, era taniego pieniądza się skończyła. Parę spółek technologicznych już mocno oberwało i jesteśmy po mocnej przecenie. Spółki value jeszcze nie miały aż takiego wzrostu, mogą amortyzować spadki w USA. Będzie krótkie przesilenie i okazja, żeby przesiąść się na akcje.
Prezes NBP niewiele ponad rok temu mówił, że podwyżka stóp byłaby szkolnym błędem. Od tego czasu podwyższono je dziewięć razy. Dopuszcza pan scenariusz, że niespodziewanie RPP zacznie w pośpiechu obniżać stopy?
To jest mój scenariusz bazowy. Widać, że spowolnienie będzie wyraźne, a inflacja będzie się utrzymywała na podobnym poziomie. Jedynym czynnikiem niepewności są ceny żywności. Dużej części świata grozi głód, bo nie można niektórych towarów wywieźć z Rosji i Ukrainy.