Ciężko jednoznacznie stwierdzić, kiedy rozpoczęły się kłopoty torunian. Czy było to już w 2014 roku, gdy 100 akcji klubu od jednego z najbogatszych Polaków Romana Karkosika kupił Przemysław Termiński? Budżet uległ wówczas zmniejszeniu, ale jeszcze dwa lata później zespół jeżdżący pod nazwą Get Well Toruń potrafił sięgnąć po srebrne medale. Później było już tylko stopniowe zbliżanie się katastrofy, bo tylko tak można nazwać sytuację, w której z ligi spada klub z solidnymi podstawami finansowymi, z najpiękniejszym żużlowym stadionem w Polsce.
Zaledwie trzy punkty
W 2017 roku Get Well utrzymał się dopiero w barażach. Dokonano więc rewolucji w składzie, stawiając na doświadczonych obcokrajowców, a pozbywając się m.in. doświadczonego Adriana Miedzińskiego, który w Toruniu jeździł od początku kariery. Efekt nie był zadowalający – drużyna i tak zawodziła, choć finalnie otarła się o play-offy. Przed bieżącym sezonem dokonano więc tylko jednej korekty, ale symbolicznej – w ślad za Miedzińskim oddano do Częstochowy Pawła Przedpełskiego, co oznaczało, że po raz pierwszy w składzie nie było ani jednego wychowanka na pozycji seniora. Rzecz nie do pomyślenia nawet w żużlu, gdzie najstarszy zawodnik, który nigdy nie zmienił klubu, ma 27 lat (Patryk Dudek w Falubazie Zielona Góra).
Rezultat przebił najczarniejsze prognozy. Jeśli w niedzielę, w ostatniej kolejce fazy zasadniczej, Get Well nie powiększy swojego dorobku punktowego w meczu z Falubazem, będzie najgorszą drużyną Ekstraligi od 2008 roku, gdy spadła z niej Unia Tarnów po zdobyciu ledwie dwóch punktów. Torunianie mają trzy – zdobyte na Stali Gorzów na przełomie maja i czerwca. Niektórzy wieszczyli wówczas, że to początek odbudowywania się zespołu. Z perspektywy czasu widać, że był to akurat moment, w którym w swój kryzys wpadała Stal – również do niedawna potentat, który z powodu zawirowań finansowych zmuszony był do osłabienia składu i również ma w tym roku spore problemy. Ale nie takie, jak żużel w Toruniu.
Choć odrobina wstydu...
Eksperci są zgodni, że przyczyną spadku Get Well są personalia – np. zaufanie po raz kolejny byłemu mistrzowi świata Chrisowi Holderowi, który ostatnio formę prezentował dobrych kilka lat temu. Ale to tylko powierzchowne wnioski, bo skoro tak, to dlaczego do Torunia nie udaje się ściągnąć lepszych zawodników. Na problem zwracał uwagę w niedawnym magazynie PGE Ekstraligi w nSport+ Krzysztof Cegielski, były zawodnik, obecnie szef stowarzyszenia Metanol – swoistego związku zawodowego żużlowców. W Toruniu jeździli niegdyś wybitni zawodnicy, ale z jakiegoś powodu nie zakochali się w tym mieście. Być może powodem są ostre wypowiedzi Przemysława Termińskiego w mediach pod adresem byłych zawodników albo fakt, że w żadnym innym zespole żużlowcy nie pozwalają sobie tak często na publiczną krytykę decyzji menedżera (zresztą już trzeciego w ciągu trzech lat).
Nie ma też perspektyw, jeśli chodzi o szkolenie – do Torunia ściąga się już nie tylko seniorów, ale nawet młodzieżowców. W 2008 roku, gdy zespół występował pod nazwą Unibax (jedna z firm Karkosika) i po raz ostatni wygrywał Ekstraligę, wychowankowie stanowili połowę składu.