Wojna w Ukrainie sprawiła, że wielu klientów zaczęło robić zapasy, przygotowując się na gorsze czasy. Spółki zyskały również na tym, że wiele osób chce pomóc uchodźcom z Ukrainy. Trend potwierdza prezes Makaronów Polskich Zenon Daniłowski.
Wspomnienie 2020 r.
– Wzmożony popyt na makaron jest odczuwalny, może nie aż w takim stopniu jak w 2020 r. na początku pandemii, ale niewiele brakuje do tego poziomu. Wynika to z kilku kwestii. Przede wszystkim sieci handlowe widzą, co dzieje się na rynku surowców, czyli nieustanny wzrost cen. Konsumenci widzą puchnące ceny, do tego dochodzi obawa o eskalację konfliktu i ograniczony dostęp do żywności. To wszystko sprawia, że konsumenci czują potrzebę kupowania na zapas, zwłaszcza tych produktów, które jak makaron, mają długi termin ważności – wyjaśniał „Parkietowi" prezes giełdowej firmy.
Widać również, że z powodu wysokich notowań zbóż ceny żywności powinny podskoczyć, szczególnie w II półroczu. – Eskalacja wojny w Ukrainie już ma i nadal będzie miała wpływ na światowy rynek spożywczy. Ukraina była w ostatnich latach czołowym eksporterem zbóż i nasion, w tym słonecznika, pszenicy, żyta i kukurydzy. Ukraińscy rolnicy nie zapewnią zbożom odpowiedniej ochrony i odżywienia, to oznacza, że ze światowego rynku wypadnie jeden z czołowych producentów. W połączeniu z sankcjami na Rosję, kolejnego ważnego producenta, stwarza to ryzyko poważnego wzrostu cen artykułów spożywczych już w II połowie roku – dodał Daniłowski.
Żywności nie zabraknie
Choć w ostatnich dniach klienci rzucili się do zakupów, to o braki produktów na sklepowych półkach nie trzeba się obawiać. „Wyższe ceny żywności na rynku światowym rodzą ryzyko sprzedaży większej ilości żywności za granicę, której zwykle ceny w eksporcie są wyższe niż na rynku krajowym. Z rządowych informacji wynika jednak, że na początku II dekady marca nie był prowadzony eksport zboża drogą morską. Wręcz przeciwnie, podaż była wyraźnie mniejsza, gdyż rolnicy wstrzymywali się ze sprzedażą" – stwierdzili eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Dane dotyczące roku gospodarczego 2019/2020 pokazują, że produkcja zbóż była o 18 proc. wyższa od krajowego zapotrzebowania. Dobrze wypadł także współczynnik samowystarczalności, jeśli chodzi o produkcję wołowiny, drobiu i mleka, który sięgał odpowiednio powyżej 200 proc. oraz 150 proc.
O kontynuację produkcji nie martwi się także Daniłowski. – Jeśli chodzi o naszą grupę, to w Ukrainie kupowaliśmy mniej istotne surowce i materiały, takie jak słoiki czy ciecierzyca. Wszystkie kluczowe surowce kupujemy od firm polskich i z południa Europy. W Polsce mamy też zlokalizowaną całą produkcję – podsumował prezes Makaronów Polskich.