Długa, trwająca przez dziesięć dni seria zwyżek, może dobiegać końca. Już dwie wcześniejsze sesje pokazały, że wzrosty były coraz bardziej wymuszone. Coraz mniejsze były też obroty co sugerowało, że inwestorzy ostrożniej podchodzą do kupowania drożejących akcji. Dzięki temu jednak, że podaż nie była zbyt agresywna (inwestorzy wciąż wierzą w porozumienie w sprawie Grecji a dane makro również nie są najgorsze), rynki mogły dalej poruszać się górę.
Piątkowa sesja zaczęła się w Warszawie zaczęła się od symbolicznych spadków. WIG 20 tracił 0,03 proc. i wystartował od poziomu 2368 pkt. WIG ruszył z wysokości 41584 co oznaczało spadek o 0,04 proc. Już po kilku minutach spadki pogłębiły się i wynosiły 0,2-0,3 proc. Z największych spółek 10 traciło na wartości, a siedem zyskiwało. Zarówno zwyżki jaki i spadki nie przekraczały jednak 1 proc. co dobitnie dowodzi, że rynek znalazł się na rozdrożu. O spadającym apetycie na akcje mogą również świadczyć niewielkie obroty. Po kwadransie właściciela zmieniły akcje za 40 mln zł. Najchętniej handlowano papierami Biotonu i KGHM.
Na innych rynkach naszego kontynentu dzień zaczął się podobnie jak w Warszawie, w okolicach czwartkowych zamknięć. DAX spadał 0,12 proc., CAC 40 o 0,27 proc. a FTSE 250 o 0,1 proc. Czerwony kolor dominował na większości parkietów europejskich. Przeceny nie przekraczały jednak 1 proc.
Niewielka aktywność inwestorów wynika również z oczekiwania na publikowane dzisiaj dane makro. Kalendarz jest wyjątkowo bogaty. Jeszcze przed południem na rynek trafią informacje o styczniowym indeksie PMI dla sektora usług w krajach euro landu i strefie euro oraz sprzedaży detalicznej w strefie euro. Po południu, zza oceanu napłyną wiadomości z rynku pracy oraz zamówieniach w przemyśle i na dobra trwałe.
Na rynku walutowym, podobnie jak i kapitałowym, piątek zaczął się od niewielkiego osłabienia złotego. O godz. 9.10 euro kosztowało w Warszawie 4,1980 zł (spadek o 0,2 proc.), dolar 3,1950 zł (spadek o 0,3 proc.) a frank 3,4850 zł (również przecena o 0,3 proc.).