Żadne dane makro, które zostaną opublikowane do najbliższego posiedzenia komitetu FOMC, nie mogą się równać rangą z wczorajszymi odczytami. A te nie mogą napawać optymizmem – w maju w sektorze pozarolniczym największej światowej gospodarki powstało zaledwie 69 tys. miejsc pracy, a co gorsza zrewidowano w dół dane za poprzednie miesiące. W ostatnim czasie spadki bezrobocia fałszowały skalę poprawy kondycji rynku pracy, ponieważ wynikały ze spadającego odsetka populacji tworzącego zasób siły roboczej.
W maju pogorszenie stanu kluczowej sfery gospodarki obrazuje już wiele wskaźników: od rosnącej długości przeciętnego czasu trwania bezrobocia do spadającej dynamiki wynagrodzenia. Wyraźne osłabienie koniunktury i umiarkowana presja inflacyjna w połączeniu z zaognieniem kryzysu zadłużeniowego i zbliżającym się wygasaniem zwolnień podatkowych oraz początkiem programów oszczędnościowych skłonią zapewne decydentów do kontynuacji łagodzenia, jednak w formie niepociągającej za sobą wzrostu sumy bilansowej Fed. Trudno zresztą oprzeć się wrażeniu deja vu – wszak rok i dwa lata temu gospodarka USA również w połowie roku traciła impet, co spotykało się z reakcją Fed w postaci kolejnych niekonwencjonalnych narzędzi polityki pieniężnej: w 2010 roku ogłoszono QE2, a w 2011 roku – operation twist. Słabe dane pogorszyły i tak minorowe nastroje, co odzwierciedlają zwyżki VIX do poziomów najwyższych od grudnia oraz spadające przy wysokich obrotach indeksy. Średnia Dowa wymazała tegoroczną zwyżkę, a DAX przebił dwustusesyjną średnią ruchomą.