Najnowsze dane Urzędu Komunikacji Elektronicznej nie pozostawiają złudzeń – jeszcze w 2021 r. w naszym kraju działało 7626 placówek Poczty Polskiej, w ub.r. zaś mimo deklaracji o rozwoju sieci ich liczba skurczyła się do 7620.
Najmocniej ów trend odczuć mogli mieszkańcy wsi. Wcześniej spółka zapewniała, że – w odróżnieniu od wcześniejszych zarządów (za poprzedniej władzy) – chce zapewniać dostęp do usług pocztowych na terenach wiejskich. Ale owe deklaracje nie korespondują ze statystykami UKE. Te pokazują, że liczba placówek na wsiach zmniejszyła się od 2019 r. prawie o 4 proc. Z sieci ubyła w tym czasie setka takich „urzędów”.
Kurczy się też grono pracowników – ub.r. PP zamknęła z blisko 66,6 tys. etatów, a to o ponad 5 proc. mniej niż 12 miesięcy wcześniej. A to nie koniec – w tym roku w spółce zniknie ok. 1,9 tys. etatów (nie będą przedłużane kończące się umowy). Co więcej, spółka słabo sobie radzi w segmencie paczek, gdzie jest daleko w tyle za konkurencyjnymi firmami kurierskimi. Dziwi w tym kontekście, że zdecydowała się zlikwidować całodobowe strefy samoobsługowe (umożliwiały nadawanie i odbieranie paczek za pomocą specjalnych urządzeń), których otwieraniem jeszcze parę lat temu się szczyciła.