Według osób znających sytuację przy flagowej inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej winny uchybieniom jest General Electric, ale też Polimex. – Konstrukcje były zaprojektowane pod mniejsze obciążenia, niż będą rzeczywiście. Być może będą wymagać przebudowy – wskazuje nasz rozmówca. Dodaje przy tym, że czas opóźnienia będzie zależeć od wybranego sposobu naprawy problemu. – Jest szereg drobnych rzeczy. Ta wpływająca na poślizg to problem z rurociągami doprowadzającymi i odprowadzającymi wodę do chłodzenia bloków. Podczas próby zaczęły one pękać i się rozwarstwiać – dodaje inne nasze źródło.
Krócej czy dłużej?
– W ciągu miesiąca zostanie uzgodniony sposób naprawy. Prawdopodobnie trzeba będzie zrobić nowy projekt i wziąć innego dostawcę. To może potrwać nawet rok – tłumaczą nasi rozmówcy. – W ciągu miesiąca będzie porozumienie i zostanie podpisany aneks do umowy – potwierdza osoba związana z projektem.
Tydzień temu PGE poinformowało o możliwej zmianie harmonogramu. Podało przy tym propozycję konsorcjantów dotyczącą nowego harmonogramu. Wskazano w nim opóźnienie pięcio- i czteromiesięczne dla każdego z budowanych bloków węglowych o łącznej mocy 1,8 GW. To oznaczałoby, że jednostka nr 5 trafiłaby do eksploatacji w grudniu 2018 r., a blok nr 6 – z końcem lipca 2019 r.
Ze źródeł zbliżonych do PGE wynika jednak, że zaproponowane przez konsorcjantów terminy są maksymalne. Teraz trwa sprawdzanie, na ile są realne, a na ile mogą być jeszcze skrócone. Jak ustaliliśmy, w PGE nie ma w ogóle na stole scenariusza mówiącego o rocznym opóźnieniu.
Spółka nie podaje powodów opóźnień. – Dokumentacja jest teraz szczegółowo analizowana i dyskutowana z wykonawcą. Do czasu osiągnięcia porozumienia nie komentujemy ich przebiegu – tłumaczy Maciej Szczepaniuk, rzecznik grupy.