To już naprawdę koniec ponad 11-letniego sporu Telekomunikacji Polskiej z duńską firmą DPTG. Kończy się on ugodą, która polską firmę kosztować będzie 550 mln euro.
Decyzje w sprawie zakończenia duńsko-polskiego sporu zapadały wczoraj w warszawskiej siedzibie telekomu w późnych godzinach wieczornych. TP, kontrolowana przez grupę France Telecom, podjęła trudną?dla niej decyzję. Zamknie spór z DPTG o rozliczenie zysków pierwszej w naszym kraju magistrali światłowodowej (tzw. NSL), wybudowanej przez Duńczyków jeszcze dla prawnego poprzednika TP: Poczty Polskiej Telefonu i Telegrafu w latach 1991-1993. W umowie z 1991 r. DPTG zagwarantowało sobie 14,8 proc. zysku z światłowodu przez 15 kolejnych lat.
Telekomunikacja kwestionowała faktury
Z czasem, gdy ruch w światłowodzie zaczął rosnąć, TP zaczęła kwestionować wysokość faktur wystawianych przez DPTG i płaciła tyle, ile sama wyliczyła. Argumentowała, że przecież łącze wymagało od niej inwestycji. Duńczycy poszli jednak do sądu i wygrali.
Przez ostatnich kilkanaście miesięcy TP próbowała na wszelkie możliwe, przewidziane w prawie sposoby uchronić się przed koniecznością zapłaty na rzecz DPTG najpierw 1,6 mld zł, a potem blisko 3 mld zł. Duńczycy domagali się od polskiego telekomu tych pieniędzy na mocy orzeczenia Trybunału Arbitrażowego w Wiedniu, który we wrześniu 2010 r. nieoczekiwanie dla zarządu TP – przyznał im rację. Arbitrzy nakazali wtedy polskiej firmie zapłacić DPTG blisko 1,6 mld zł z tytułu rozliczeń w latach 1994–2004. Duńczycy – mimo że TP zapłaty nie wniosła i odwołała się od wyroku – poszli za ciosem: wystąpili o kolejne 1,2 mld zł z tytułu rozliczeń do końca 2009 r.
Duńczycy chcieli ponad 730 mln euro
Warunki ugody przewidują, że polska spółka zapłaci na rzecz DPTG równowartość 550 mln euro (dziś około 2,42 mld zł), a Duńczycy wycofają roszczenia, które dziś wynoszą ponad 730 mln euro. To świetna informacja dla akcjonariuszy GN Store Nord i TDC (byłego współwłaściciela Polkomtelu, sieci Plus), do których należy DPTG. Nie najlepsza dla posiadaczy akcji TP, którzy zainwestowali w papiery telekomu sądząc, że – jak deklarował zarząd – wykorzysta on wszystkie instancje odwoławcze w Polsce i za granicą, a całość procedury potrwa 3 lata. TP obiecywała, że będzie „analizować tę decyzję punkt po punkcie i jest zdeterminowana do wykorzystania wszystkich środków prawnych, aby bronić interesów spółki i jej akcjonariuszy".