Radzą, by rządzący wyciągnęli wnioski z energetycznego kryzysu w Polsce, który skutkował wprowadzeniem 20. stopnia z powodu wysokich temperatur połączonych z niskim poziomem rzek, których wody są wykorzystywane przez niektóre siłownie do chłodzenia bloków.
–Wysokie temperatury tylko zaostrzyły podstawowy problem, jakim jest stepowienie obszaru Polski. Jeśli widoczny w ostatnich tygodniach deficyt wody utrzyma się jesienią i zimą, a dodatkowo przyjdą mrozy, to rzeki zamarzną do dna – przestrzega dr inż. Tomasz Kowaluk, były dyrektor departamentu taryf w Urzędzie Regulacji Energetyki.
Zdaniem ekspertów pomóc w tej sytuacji może przemodelowanie systemu energetycznego na bardziej rozproszony i elastyczny. Ma to też znaczenie dla bezpieczeństwa w przypadku ewentualnych ataków terrorystycznych.
Z analiz Instytutu Energetyki Odnawialnej wynika, że gdyby nie opóźnienia we wprowadzaniu ustawy o odnawialnych źródłach, to dziś mielibyśmy już ok. 100 tys. przydomowych instalacji fotowoltaicznych o łącznej mocy 300 MW, pozwalających na wytworzenie ok. 1,4 GWh energii (10 sierpnia brakowało ok. 4 GW, ale 20 stopień zasilania wprowadzono ze względu na deficyt kilkuset MW).
Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa polsko-czesko-niemieckiego programu w Agora Energiewende i była wiceminister środowiska, zauważa, że cała Europa w sierpniu była pod wpływem ekstremalnych warunków atmosferycznych. – Lepiej poradziły sobie kraje, które mają zdywersyfikowany system, rozbudowane połączenia transgraniczne z sąsiadami i potrafią wykorzystać w sposób systemowy usługę ograniczenia zapotrzebowania na moc, za którą płacą odbiorcom – mówi ekspertka. Wskazuje m.in. na Niemcy, które choć w tym okresie dopłaciły do bilansowania systemu 25 mln euro, to m.in. dzięki 24 GW mocy w fotowoltaice nieźle poradziły sobie z sytuacją kryzysową. – Z kolei Francja, której energetyka w 70 proc. opiera się na blokach atomowych, gdzie występują problemy z chłodzeniem w czasie szczytów letnich, importuje w tym czasie prąd z Niemiec połączeniami o mocy 5 GW – argumentuje.