- Sierpniowe wydarzenia pokazały, że niewidzialna ręka rynku nie załatwi wszystkiego w branży energetycznej. Kiedyś były KDT-y, dziś szukamy podobnych rozwiązań, które sprawią, że funkcjonowanie grup energetycznych będzie miało rację bytu - zaznaczył Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu, podczas panelu "Bezpieczeństwo energetyczne i perspektywy rozwoju rynków energetycznych".

Mariusz Zawisza, prezes PGNiG, dodał, że dziś rynek gazu jest mocno przeregulowany. – Istnieje cały szereg różnych regulacji, które są nieszczelne i które nie przystają do obecnych warunków. Postuluję o więcej rynku, a mniej regulacji w tym obszarze – stwierdził Zawisza.

Tomasz Dąbrowski z Ministerstwa Gospodarki zauważył, że na rynku energii funkcjonują dziś różne moce wytwórcze o różnych kosztach stałych i zmiennych. - Państwo powinno zmierzać do tego, by szanse poszczególnych instalacji jakoś wyrównać. Dziś dość intensywnie wspierane są odnawialne źródła energii i to powoduje ich uprzywilejowaną pozycję na rynku, pogarszając sytuację nowych bloków węglowych w Opolu, Kozienicach czy Jaworznie – podkreślił Dąbrowski. – Interwencja państwa powinna jednak być bardzo dokładnie przemyślana i ograniczona wyłącznie do niezbędnych działań - dodał Dąbrowski.

Janusz Steinhoff, doradca zarządu PwC, a także były wicepremier i minister gospodarki, stwierdził, że elektroenergetyka musi być konkurencyjna. - Do polityki energetycznej wpisana jest budowa konkurencyjnych rynków energii elektrycznej i gazu w Europie. To ogromne wyzwanie. Pojawia się przy tym pytanie czy ta konkurencja jest konkurencją uczciwą, bo musi być ona oparta na wspólnie przyjętych standardach – stwierdził Steinhoff. Dodał, że rolą państwa jest wspieranie inwestycji infrastrukturalnych w sektorze energii i gazu. - Państwo musi prowadzić racjonalną politykę, która będzie wspierała te inwestycje, które są nam potrzebne, np. w nowe moce wytwórcze. Drogą nacisku na zarządy spółek takiej polityki nie da się prowadzić – skwitował Steinhoff.