Zgodnie z oczekiwaniami czwartkowa sesja, która odbyła się bez udziału inwestorów z USA obchodzących Dzień Niepodległości, nie przyniosła znaczących rozstrzygnięć. W Warszawie początek był obiecujący, WIG20 zyskiwał 0,6 proc. Później jednak spadł i oscylował wokół kursu odniesienia, by skończyć dzień z zyskiem 0,2 proc. WIG wzrósł o 0,3 proc. Średnie spółki zyskały 0,6 proc., a małe straciły 0,3 proc. Obroty na GPW wyniosły zaledwie 640 mln zł.
Z głównych rynków Europy Zachodniej dobrze spisały się giełdy w Paryżu i Londynie, zyskując odpowiednio 0,8 proc. i 0,9 proc. W obu przypadkach rolę odrywają czynniki polityczne. We Francji inwestorzy mają coraz większe nadzieje, że do władzy nie dojdzie Zjednoczenie Narodowe. Druga tura wyborów parlamentarnych odbędzie się tam w niedzielę. W Wielkiej Brytanii z kolei wczoraj odbyły się wybory do Izby Gmin, w wyniku których po 14 latach do władzy wróci Partia Pracy. Wczoraj inwestorzy już mogli dyskontować taki scenariusz – zdaniem analityków nawet oni mogli mieć dość rządów torysów. Istotna będzie dzisiejsza reakcja inwestorów na London Stock Exchange na oficjalne wyniki głosowania.
Dzisiejsza sesja w Azji miała mieszany obraz. W Tokio czy Hongkongu zakończyła się spadkami, ale indeks w Seulu wzrósł o ponad 1 proc. Futures na indeksy europejskie z rana wskazywały na minimalną przewagę popytu. Po starcie sesji może się to jednak zmienić. Analitycy zwracają uwagę na dzisiejszą wyprzedaż kryptowalut, oznaczającą wzrost awersji do ryzykownych aktywów.
Wydarzeniem dnia, które może „ustawić” rynki, będzie zaplanowana na 14.30 naszego czasu publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. Dane te będą oczywiście rozpatrywane przez pryzmat polityki pieniężnej Fedu. Większość inwestorów liczy, że stopy w USA zostaną obcięte po raz pierwszy we wrześniu.
Jak sytuację przed początkiem sesji na GPW opisywali analitycy?