Wydatki te cechowała stagnacja, podczas gdy ekonomiści spodziewali się ich wzrostu o 0,1 proc.
Różnica między oczekiwaniami i rzeczywistością nie była więc zbyt duża, natomiast mile zaskoczyła inwestorów decyzja regulatorów rynku dotycząca nowych wymogów kapitałowych wobec banków. Okazały się one mniej uciążliwe niż oczekiwano, co pozwoli bankom mniej pieniędzy trzymać na rezerwach i mniej z nich będzie musiało podnosić kapitał, by sprostać nowym regułom. W rezultacie wcześniej niż później będą mogły przywrócić normalny tok wypłaty dywidend lub zwracać akcjonariuszom kapitał poprzez skupowanie papierów z rynku.
W Nowym Jorku potaniały akcje DuPonta i Alcoa po spadku cen surowców do poziomu najniższego od pięciu miesięcy, natomiast o 1 proc. zdrożały papiery Apple, bo Morgan Stanley zapowiedział rychły wzrost produkcji iPhone’ów i iPadów.
Prawie 1,5 proc. zyskały akcje producenta narzędzi Black & Decker, gdy spółka zapowiedziała nabycie za 1,2 mld USD Niscayah, szwedzkiej firmy z tej samej branży, co ma zapewnić Amerykanom ekspansję na rynku elektronicznych systemów zabezpieczajacych. Papiery Niscayah zyskały 15 proc.
Poza tym jednak wzrosty na największych zachodnioeuropejskich giełdach były skromniejsze niż w Nowym Jorku, bo większy był tutaj niepokój o rozwój sytuacji w Grecji, od której zależy przyszłość strefy euro, a koszty ratowania tego kraju przed bankructwom nie pozostaną bez wpływu na tempo wzrostu w Europie.