Gdyby taki stan rzeczy udało się utrzymać do końca grudnia, rok przeszedłby do historii jako jeden z najlepszych z punktu widzenia systematyczności hossy. Zdaniem ekspertów J.P. Morgan jest duża szansa na dociągnięcie dobrej koniunktury do końca roku. Wyliczyli, że historycznie okres od Święta Dziękczynienia w USA (które w tym roku wypada w środę) do końca grudnia był udany dla światowych rynków akcji w 70–80 proc. przypadków.

Te argumenty ciekawie korespondują z naszymi analizami. Indeks rynków wschodzących „jak po sznurku" wydłuża nieprzerwaną większymi (co najmniej 10-proc.) korektami falę zwyżkową. Do pobicia rekordu długości zwyżki z lat 2003–2004 brakuje już tylko 17 dni. Z kolei tegoroczne zachowanie S&P 500 ciągle bardzo przypomina to z przełomu lat 2006/2007, kiedy to podobnie jak w tym roku „indeks strachu" VIX spadł poniżej bardzo niskiego pułapu 10 pkt. Gdyby indeks ciągle kroczył tą ścieżką, to rok powinien kończyć na rekordowych poziomach.

Problem w tym, co giełdy może czekać na początku 2018 roku. Po zakończeniu poprzednich tak długich nieprzerwanych fal zwyżkowych rynki wschodzące korygowały się o ponad 20 proc. Z kolei z porównania obecnej ścieżki S&P 500 z tą sprzed ponad dziesięciu lat wynika, że po ustanowieniu szczytu w okolicach końca grudnia indeks „powinien" runąć o 9 proc.