Orlen bez Polska Press? Nowy prezes koncernu zapowiada gruntowne porządki

Ireneusz Fąfara przekonuje, że jako prezes Orlenu nie jest podatny na polityczne wpływy. Zapowiada też na sierpień aktualizację planów inwestycyjnych grupy, sprzedaż Polska Press oraz inne działania mające poprawić notowania akcji Orlenu.

Publikacja: 24.06.2024 11:46

Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu

Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu

Foto: Fotorzepa/Bartłomiej Sawicki

„Muszę podkreślić, że spółka medialna Polska Press jest nam absolutnie niepotrzebna” – powiedział Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu, w wywiadzie udzielonym gazecie „Financial Times”. W efekcie koncern zamierza poszukać dla niej nowego udziałowca, który zaoferuje „uczciwą cenę”. Dzięki tej transakcji Orlen chce odzyskać zaufanie inwestorów, po tym jak został umieszczony na liście obserwacyjnej norweskiego Funduszu Naftowego w związku z przejęciem Polska Press w 2020 r. od niemieckiej firmy Verlagsgruppe Passau.

Parkiet

Płocki koncern był wówczas powszechnie krytykowany i oskarżany o działanie na polityczne zlecenie rządu PiS, który pod hasłem repolonizacji mediów dążył do przejęcia nad nimi kontroli. Teraz Fąfara zamierza podjąć działania, które doprowadzą do skreślenia Orlenu z listy obserwacyjnej Funduszu Naftowego i tym samym zwiększą zainteresowanie akcjami kierowanej przez niego spółki.

Cena nabycia Polska Press przez Orlen wyniosła 210 mln zł i została ustalona jako suma przejętej nadwyżki środków pieniężnych (79 mln zł) oraz oszacowanej wartości przedsiębiorstwa (131 mln zł). Z kolei tzw. wartość księgowa nabytych aktywów netto na moment przejęcia kontroli wynosiła 201 mln zł. Poprzedni zarząd koncernu przekonywał wielokrotnie, że nabycie Polska Press wpisuje się w jego strategiczne plany w zakresie wzmacniania sprzedaży detalicznej, w tym pozapaliwowej. Ponadto dzięki transakcji miał uzyskać m.in. dostęp do 17,4 mln użytkowników internetu i możliwość pozyskania nowych klientów oraz optymalizacji ponoszonych kosztów marketingowych.

Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu: w płockim koncernie nie ma dziś politycznych wpływów 

Szef Orlenu przekonuje dziennikarzy „Financial Times”, że w przeciwieństwie do swojego poprzednika, Daniela Obajtka, nie jest podatny na polityczne wpływy. Wskazuje na swoją niezależność m.in. od premiera Donalda Tuska. Co więcej, deklaruje, że zrezygnowałby z zajmowanego stanowiska, gdyby mówiono mu, co ma robić. „Na razie jestem pewien, że przy obecnym rządzie nie będzie żadnych decyzji politycznych mających wpływ na nasz biznes” – twierdzi Fąfara.

Szef Orlenu oskarża Obajtka o stworzenie w ramach przeprowadzonych przejęć Energi, Lotosu i PGNiG czegoś na wzór koreańskiego czebola, czyli ogromnego konglomeratu kontrolującego różne obszary gospodarki. „Nie spodziewałem się, że firma będzie tak skomplikowana, zdziwił mnie zły stan regulacji wewnętrznych i zarządzania, nie spodziewałem się, że w Orlenie będzie pracować tak wiele osób związanych z polityką” – przekonuje Fąfara.

Czytaj więcej

Orlen uruchomił w Odolanowie testową instalację do produkcji wodoru

Jego zdaniem giełdowi inwestorzy zwykle unikają spółek zaangażowanych politycznie, ponieważ są postrzegane jako nieprzewidywalne i ryzykowne. Kolejną sprawą negatywnie odbijającą się na notowaniach akcji płockiej spółki są liczne afery z jej udziałem. Chodzi m.in. o działalność zależnej firmy Orlen Trading Switzerland, która straciła około 400 mln dol. (1,6 mld zł) zapłaconych w formie zaliczek na poczet dostaw ropy naftowej, mających nastąpić na przełomie ubiegłego i tego roku. Teraz koncern próbuje odzyskać przekazane pieniądze, ale jest to proces bardzo skomplikowany.

W sierpniu Orlen ujawni, co dalej z inwestycjami. Przejęcie Lotosu „nieodwracalne”

Fąfara zadeklarował, że w sierpniu zostanie ujawnione podejście Orlenu do planów inwestycyjnych koncernu określonych jeszcze przez poprzedni zarząd. Jego zdaniem inwestorzy wciąż na nie czekają, co ma również wpływ na notowania akcji spółki. W uaktualnionej ponad rok temu strategii założono, że do 2030 r. Orlen zainwestuje łącznie 320 mld zł. Z tego 70 mld zł miało być wydatkowane na rozwój biznesu wydobycia ropy i gazu oraz obrotu błękitnym paliwem, identyczną kwotą planowano też zasilić przedsięwzięcia związane z tzw. nową energetyką i OZE. Z kolei energetyka konwencjonalna i inwestycje w sieć energetyczną planowane były na 65 mld zł.

Prezes Orlenu, odnosząc się do przejęcia Lotosu, wyraził przekonanie o nieodwracalności tego procesu. Aby doszło do skutku, Orlen – realizując środki zaradcze określone przez Komisję Europejską – musiał zbyć część majątku dawnego Lotosu. Jednym z nabywców było Saudi Aramco, które nabyło 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej, firmę prowadzącą hurtową sprzedaż paliw oraz 50 proc. udziałów w Lotos-Air BP Polska. W ocenie NIK transakcja została przeprowadzona po zaniżonej cenie. Szczególnie mało Orlen miał uzyskać ze sprzedaży 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej, bo o około 3,5 mld zł poniżej tego, co były warte.

Ponadto transakcja przyczyniła się do powstania zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski, gdyż Saudyjczycy po jej sfinalizowaniu mają możliwość ograniczenia dostaw paliw. Z drugiej strony Saudi Aramco podpisało z Orlenem umowy na dostawę ropy i o współpracy celem analizy, przygotowania i realizacji wspólnych inwestycji w sektorze petrochemicznym. W tej ostatniej sprawie na razie nic dla polskiego koncernu nie wynika. Fąfara deklaruje jednak, że planuje wkrótce odwiedzić Arabię Saudyjską, aby omówić potencjalne inwestycje i przyszłą współpracę.

Firmy
Polsat i PAK inwestują
Materiał Promocyjny
Jak spowolnić rosnącą przepaść cyfrową i przyspieszyć gospodarkę?
Firmy
Nie tylko Obajtek. Przyspieszają rozliczenia zarządów spółek Skarbu Państwa z czasu rządów PiS
Firmy
Rynek audytu w przełomowym momencie. Jaka jest sytuacja i trendy?
Firmy
PTWP dzień po debiucie: kurs ostro w górę
Firmy
Rynek IPO w uśpieniu. Obudzi się jesienią?
Firmy
Grupa Kęty z szansami na dalsze zwyżki notowań