Wielu waszych konkurentów w I półroczu poczuło już w wynikach finansowych pogarszającą się koniunkturę giełdową. U was tego nie było jeszcze za bardzo widać. Z czego to wynika?
Zawsze podkreślam, że nasz biznes jest dobrze zdywersyfikowany i to znajduje odzwierciedlenie w wynikach. Ewentualna słabość jednego obszaru biznesu jest rekompensowana innym. I półrocze było dobrym okresem dla obligacji Skarbu Państwa i to miało wpływ na nasze przychody. Byliśmy także aktywni na rynku obligacji korporacyjnych. Utrzymywała się również relatywnie wysoka aktywność inwestorów indywidualnych na rynku giełdowym. To wszystko pozwoliło nam na złagodzenie skutków słabszej koniunktury giełdowej, a przede wszystkim na mniejszą aktywność na rynku IPO.
Tylko z tej perspektywy przyszłość raczej nie wygląda już tak optymistycznie. Na rynku obligacji skarbowych dochodzi wam poważny konkurent w postaci grupy Pekao. To spowoduje spadek sprzedaży obligacji u was, czy jednak bardziej spodziewa się pan, że wielkość sprzedaży dzięki pojawieniu się nowego dystrybutora też znacząco wzrośnie?
Mówiąc o obligacjach skarbowych trzeba wspomnieć o dwóch nakładających się na siebie zjawiskach. Faktycznie po raz pierwszy od 2003 r. pojawi się nowy, drugi gracz na rynku. Siłą rzeczy więc ten rynek jakoś się podzieli. Drugie zjawisko, które widzimy od niedawna, to nasycenie tego rynku i spowolnienie wartości sprzedaży. Wielu klientów, którzy znali i rozumieli ten produkt, już z niego skorzystało. Poza tym trzeba pamiętać też o mocnej konkurencji bankowej i coraz wyższym oprocentowaniu lokat. Wielkość sprzedaży obligacji skarbowych, którą widzieliśmy w poprzednich miesiącach, może być więc trudna do osiągnięcia.
Z rynku giełdowego też raczej nie płyną zbyt optymistyczne informacje. Indeksy spadają, IPO praktycznie nie ma. Ta noga biznesu też będzie pod presją?