W czerwcu ubiegłego roku marka TP zajmowała poczesne miejsce wśród znaków towarowych zagranicznych spółek FT. Właściciel wyceniał ją na 200 mln euro (dziś w przeliczeniu około 860 mln zł), a kwota ta podwyższała wartość jego majątku.
Nie widać przy tym w raportach FT, aby Francuzi (mają blisko 50 proc. akcji TP) zaczęli przygotowywania do wycofania z użycia znanej polskiej marki, choć decyzja, że zostanie ona zastąpiona przez Orange, zapadła w 2008 roku. Mówił o tym w ostatnim czasie kilka razy prezes grupy TP Maciej Witucki.
W czerwcu ub.r. wartość marki TP w bilansie grupy FT była zaledwie o 1 mln euro niższa niż w grudniu 2010 r., a w porównaniu z poprzednimi dwoma latami nawet wyższa. W 2008 r. francuska grupa wyceniła brand na 192 mln euro, a rok później na 194 mln euro.
W tej sytuacji możliwe wydają się dwa scenariusze: albo FT dokonało odpisu wartości polskiej marki w drugiej połowie zeszłego roku (odpowiedzi na pytanie o to jeszcze nie otrzymaliśmy), albo też znak TP nie zniknie szybko. Być może – podobnie jak to ma miejsce w przypadku marek Polkomtelu (36,6, Sami Swoi, Simplus) czy Polskiej Telefonii Cyfrowej (Era) – zostanie wykorzystana przy nazewnictwie poszczególnych ofert.
Maciej Witucki, szef TP, nie zdecydował się przy tym na wyraźne określenie terminu rebrandingu operatora. Ostatnio w rozmowie z PAP podkreślał, że aby tę operację przeprowadzić, zarząd musi mieć pewność, że marka Orange nie dostanie w schedzie po TP opinii operatora o słabej jakości obsługi klienta. Witucki zapewnił też, że gdy zarząd TP podejmie decyzję o rozpoczęciu rebrandingu, spółka o tym poinformuje. Od tego momentu będzie potrzebowała kilka miesięcy, aby przejść z TP na Orange. Teoretycznie dobrym momentem na rebranding mogą być mistrzostwa Euro 2012 – Orange jest tu sponsorem globalnym.