– Nie wyobrażam sobie Elektrowni Opole bez udziału PGE, więc będziemy rozmawiać ze wszystkimi partnerami, w tym z samą PGE. Natomiast Elektrownia Opole jest tak naprawdę pewnym synonimem całego szeregu innych elektrowni, które znajdują się w tej samej sytuacji. To na przykład elektrownie w Ostrołęce, w Rybniku, które z podobnych powodów, czyli niestabilności regulacyjnej, zostały zawieszone – mówi Grendowicz w rozmowie z agencją Newseria.
Z wypowiedzi szefa PIR wynika także, że realizacja projektu w Opolu nie jest realna bez objęcia przewodniej roli przez PGE.
– Bardzo istotne jest to, że będziemy zawsze współinwestorem. Pierwszym elementem, który musi się pojawiać, jest inwestor gotowy przejąć odpowiedzialność inwestycyjną za taki projekt, i który jest gotów więcej niż 50 proc. w takie przedsięwzięcie zainwestować – mówi Grendowicz.
Budowa dwóch bloków w Elektrowni Opole o szacowanej wartości 11,5 mld zł została przez PGE wstrzymana ze względu na niską opłacalność. Rząd, kontrolujący PGE jak i PIR, analizuje jednak możliwości wsparcia tej inwestycji, ze względu na jej strategiczne znaczenie. W ostatnich dniach media obiegła informacja, że w sprawę mógłby zostać zaangażowany KGHM. Ministerstwo Skarbu zaprzeczyło jednak tym doniesieniom.