Marka Volvo została założona przez Gustafa Larsona i Assara Gabrielsona w 1924 roku. Postanowili oni jednak, że za oficjalną datę narodzin firmy przyjmą dzień uruchomienia produkcji pierwszego modelu. Był nim ÖV4, a dzień, kiedy ruszyła fabryka, to 14 kwietnia 1927 roku. Od początku Volvo stawiało na samochody solidne, przystosowane do szwedzkich dróg. Zasłynęło też z bardzo bezpiecznych konstrukcji. Mniej więcej w tym samym czasie (1928 rok) w Holandii Huub van Doorne założył warsztat, który z czasem przeistoczył się w zakład produkujący przyczepy, a potem przede wszystkim samochody ciężarowe i autobusy. Firmę nazwano Van Doorne's Aanhangwagen Fabriek (Fabryka przyczep Van Doorne'a) – w skrócie DAF.
Co łączy obie marki? Otóż niektóre modele Volvo są konstrukcjami holenderskimi. Już wyjaśniam, jak to się stało. Gdy po trzech dekadach produkcji ciężkich pojazdów DAF postanowił spróbować sił w segmencie aut osobowych, a była to połowa lat 50., okazało się, że sprawa nie jest łatwa. Owszem, pierwsze modele cieszyły się pewnym zainteresowaniem, jednak ich produkcja była nieopłacalna. Podjęto więc decyzję o sprzedaży całego działu zajmującego się produkcją aut osobowych i tu wkroczyło szwedzkie przedsiębiorstwo. Volvo kupiło nie tylko fabrykę, ale także bardzo nowoczesny i niemal gotowy projekt małego samochodu osobowego 343/345.
Tak zrodziła się seria 340, która okazała się prawdziwym bestsellerem. Volvo produkowało modele 343, 345 i 360 od 1975 do 1991 roku. Z taśm produkcyjnych zjechało około 1 mln 140 tys. egzemplarzy. Najpierw oferowano tylko trzydrzwiowe hatchbacki, w roku 1980 doszła wersja pięciodrzwiowa, a po kolejnych pięciu latach czterodrzwiowy sedan. „Trzysta czterdziestki", choć nieduże jak na Volvo (432 cm długości), także były bezpiecznymi samochodami. Z przodu i z tyłu wprowadzono strefy kontrolowanego zgniotu, a kabinę pasażerską usztywniono masywnymi rurami umieszczonymi w drzwiach. Wóz napędzały benzynowe silniki o mocy od 63 do 118 KM i 54-konny diesel.
W Polsce te auta były dość popularne, nadal można znaleźć użytkowane bez przerwy egzemplarze z gigantycznymi przebiegami, ale nadal sprawne, czasem tylko nadgryzione korozją. Bez problemu znajdziemy jednak i tak świetnie utrzymane Volvo jak model 343 DL C z 1979 roku, z benzynowym silnikiem 1.4 i przebiegiem zaledwie 45 000 km, do tego w automacie. „Gratka dla kolekcjonerów i miłośników marki. Auto w stanie wręcz muzealnym, ze śladowym przebiegiem, całkowicie oryginalne. Bez najmniejszych oznak korozji. Podwozie z fabryczną konserwacją. Lakier w świetnym stanie. Żaden element nie był nigdy lakierowany. Zachowane oryginalne naklejki" – pisze właściciel, który za tego zielonego uroczego „brzydala" chce tylko (lub aż) 13 000 zł.