Byliśmy erotycznym mocarstwem

Inwestycje › Opłaca się odkrywać i lansować artystów niesłusznie niedocenionych.

Publikacja: 19.01.2020 19:00

Od początku tego roku domy aukcyjne walczą o uwagę konsumentów sztuki. W poprzednich latach styczeń i luty to były martwe miesiące na krajowych aukcjach. Na naszym rynku sztuki rosną nie tylko obroty. Następują także pozytywne zmiany jakościowe.

Na przykład 25 stycznia w Sopockim Domu Aukcyjnym (www.sda.pl) odbędzie się aukcja sztuki fantastycznej. Zgromadzono obrazy gwiazd z tej dziedziny. Licytowane będą prace m.in. Franciszka Starowieyskiego, Tomasz Sętowskiego, Jacka Yerki. W ofercie jest Rafał Olbiński i Salwador Dali. Tak bogate aukcje zwykle organizowano jesienią, kiedy obroty zawsze rosną. Teraz ciekawą ofertę mamy już w styczniu.

Łatwo przeoczyć abstrakcyjną kompozycję Kazimierza Ostrowskiego (1917–1999). Gwasz na papierze (50 na 90 cm) wystartuje z względnie niską ceną 7 tys. zł. Prace tego klasyka sztuki są niedoszacowane. Mają nie tylko wysoką wartość artystyczną, malarz miał wyjątkową biografię. Ostrowski malarstwa uczył się w Paryżu u światowej sławy artysty Fernanda Legera.

Prace skandalistów

Z kolei 28 stycznia Desa Unicum (www.desa.pl) wystawi sztukę erotyczną. Licytowane będą prace wielokrotnych skandalistów, którzy ścigani byli przez prawo za swoje śmiałe w treści obrazy. Klasykiem w tej dziedzinie był przede wszystkim Stefan Żechowski (1912–1984).

Przed wojną interweniowała policja i sąd, kiedy w 1937 roku Żechowski zilustrował powieść Emila Zegadłowicza pt. „Motory". Ilustracje uznano za pornograficzne.

W katalogu Desy Unicum czytam, że oferowany akt „dubluje popularne wizerunki nagich kobiet z prasy dla mężczyzn, mające na celu rozbudzić imaginację czytelnika". Czytam również, że do wykonania obrazu użyto „farby sprayowej". Zadaję sobie pytanie, skąd w biednej komunistycznej Polsce Żechowski w 1964 roku wziął farby sprayowe? W dodatku artysta żył na prowincji, gdzie tym trudniej było zdobyć nowoczesne, luksusowe w owym czasie materiały dla plastyków.

Faktem jest, że za komuny byliśmy erotycznym mocarstwem. W 1966 r. w Paryżu ukazała się bogato ilustrowana książka „Les »enfers« domaine Polonais". Wydana została jako 17. tom cenionej w świecie „Biblioteki erotologicznej różnych narodów". Edytorem był J.J. Pauwert. Natomiast autorem monografii o polskiej sztuce erotycznej był Andrzej Banach (1910–1990), krakowski pisarz, podróżnik i kolekcjoner.

Banach wybrał w polskich muzeach dzieła plastyczne o tematyce erotycznej. Od zawsze budziły one u nas niezdrowe emocje. Po paryskim, światowym sukcesie Banach chciał swoją monografię wydać w Polsce. Nie godziła się na to cenzura obyczajowa.

Autor, którego dobrze znałem, pokazywał mi, jakie obrazy i jakie treści usunięto z polskiej edycji. Okastrowany przez cenzorów „Erotyzm po polsku" ukazał się w Warszawie w 1974 roku.

Banach był wybitnym kolekcjonerem i mecenasem sztuki. Odkrył i wylansował w świecie twórczość Nikifora, któremu poświęcił kilka książek. Jako pierwszy docenił np. Zdzisława Beksińskiego i Władysława Hasiora. To jest recepta na finansowy sukces na rynku sztuki! Opłaca się odkrywać i lansować artystów niesłusznie niedocenianych w danym czasie.

To Andrzej Banach odkrył Stefana Żechowskiego. Kolekcjonował jego prace w czasach, kiedy nie budziły żadnego zainteresowania. W ostatnich latach w domu aukcyjnym Rempex regularnie oferowano dzieła Żechowskiego. Obserwatorzy rynku plotkowali, że pochodzą one z kolekcji Banacha.

W 2003 roku dorobek Banacha opisałem w książce „Polskie gniazda rodzinne" wydanej przez Iskry. Rozdział pt. „Życie jest piękne" zdobył popularność, latał po internecie, bo jest wyjątkowo optymistyczny.

Erotyki w ofercie Desy Unicum pochodzą przede wszystkim z kolekcji prof. Franciszka Waltera (1885–1950), krakowskiego dermatologa. Walter odważnie opublikował w 1933 roku monografię pt. „Wit Stwosz rzeźbiarz chorób skórnych. Szczegóły dermatologiczne ołtarza marjackiego".

Odwagi wymagało twierdzenie Waltera, że w ołtarzu mariackim Stwosz wyrzeźbił syfilityków. Wit Stwosz wiernie przedstawił nawet fakturę skóry osób, które mu pozowały. Na tej podstawie Walter wysunął rewolucyjną hipotezę, że na kiłę chorowano w Europie jeszcze przed wyprawą Krzysztofa Kolumba do Ameryki.

Do oferowanego zbioru erotyków prof. Waltera dodano współczesne obrazy o treści erotycznej. To m.in. muzealnej wartości obraz „Przed śniadaniem" namalowany przez Kazimierza Mikulskiego. Dzieło ma wycenę szacunkową 120–160 tys. zł.

Czas na odkrycie

Interesujący jest również obraz Eugeniusza Markowskiego, który ma estymację 50–80 tys. zł. Około 20 lat temu obrazy artysty jako pierwsza zaczęła zbierać Grażyna Kulczyk. Gabinet udekorowała malarstwem Markowskiego. Pisałem o tym wielokrotnie.

Sądziłem, że dzięki moim publikacjom wzrośnie popularność malarza, który był niezwykle sympatycznym, światowym człowiekiem, uroczym gawędziarzem. Nic z tych rzeczy. Obrazy Markowskiego od lat są wyraźnie tańsze od sztuki porównywalnych powojennych klasyków. Czy to z uwagi na treść, śmiałe kolory, niekonwencjonalne zestrojenia barwne?

Zawodowi gracze na krajowym rynku sztuki nadwyżki finansowe lokują w wybranych obrazach Markowskiego. Liczą na to, że obrazy artysty zostaną jeszcze w pełni odkryte przez rynek i wtedy przyniosą im zyski.

W ofercie aukcyjnej Desy Unicum są też ostre erotyki namalowane przez Stanisława Dawskiego (1905–1990). Malarz wyraźnie inspirował się japońską sztuką erotyczną. Dawski, rektor uczelni, pedagog, działacz społeczny, sprytnie się asekurował. Swoje sprośne rysunki sygnował cyrylicą, literkami „st" (skrót od imienia Stanisław). W razie afery nikt nie mógł postawić zarzutu, że rektor maluje gorszące obrazy.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy