Lata 50. były w Stanach Zjednoczonych okresem wielkiej prosperity i rozkwitu, a styliści zachwycili świat swoimi projektami pełnymi rozmachu, przepychu i odwagi. Od tych dotyczących lodówek i tosterów, aż po samochody. Tak m.in. cieszono się odzyskanym po wojnie pokojem. Moda poszła w świat. Jednym z jej przejawów był zaprezentowany w 1959 roku Mercedes W111, solidna limuzyna klasy wyższej, jeden z protoplastów obecnej klasy S.

Ten model jest następcą znanego już stałym czytelnikom „Pontona", z którym zresztą łączy go pewne pokrewieństwo: zawieszenie i ten sam silnik. Poprzednika przewyższał jednak choćby strefami kontrolowanego zgniotu. Na podobnych rozwiązaniach konstrukcyjnych i stylistycznych opierały się także modele W112 i W110, które zadebiutowały nieco później. Zgodnie z „nominałem" serii limuzyny z wyższym numerkiem były bardziej luksusowe, miały mocniejszy silnik, nadwozie przedłużone o 10 cm i pneumatyczne zawieszenie w standardzie. Te z niższym miały trafić do klientów z mniej zasobnymi portfelami. Nie znajdziemy w nich choćby chromowanych wykończeń.

Model serii W111 to przede wszystkim elegancka limuzyna, ale oferowano też niemniej stylowe i eleganckie odmiany Cabriolet i Coupé. Są piękne, czego dobitnie dowodzą załączone fotografie. Oba samochody pochodzą z kolekcji Legends Duda Cars. Mercedes 220 SEb Coupé z 1967 roku został wyceniony na 99 900 zł. Wymaga renowacji – tylko dlatego ta suma jest tak niewielka. Został sprowadzony do Polski z Japonii w 2018 roku, ale kierownicę ma po właściwej stronie. Pod maską klasyka pracuje ochoczo 120-konny motor 2,2 z przebiegiem 84 000 km. Rozpędza ten potężny wóz do „setki" w niespełna 13 sekund. Coupé kusi też skórzaną czerwoną tapicerką. Ma również klimatyzację.

W lepszej formie i tym samym do kupienia w wyższej cenie jest czerwony jak kalifornijskie wino Mercedes 220 SE Cabriolet z 1964 roku. Tam właśnie, blisko Fabryki Snów na zachodnim wybrzeżu USA, samochód ten przemierzał autostrady i ulice. Do Polski trafił również w 2018 roku. Posiada ten sam motor – benzynowy 2,2 o mocy 120 KM, zbliżone wyposażenie – skórzana tapicerka, klimatyzacja – do tego oryginalne radio i softtop, czyli miękki rozkładany dach. Nieco większy jest przebieg – niemal 94 000 km. Odkrytą wersję wyceniono na 269 000 zł. „Prezentowany wyjątkowo zadbany egzemplarz to rzadko spotykana odmiana z pojedynczymi fotelami »kubełkowymi« z tyłu. Wyprodukowano jedynie 2 700 sztuk. Samochód wymaga odświeżenia. Dach w bardzo dobrym stanie. Idealna inwestycja, zyskująca już tylko na wartości" – czytamy w opisie. Ja w zasadzie nie mam nic do dodania. Tylko wzdycham.