Ponownie spadała GPW. WIG20 stracił 0,94%, mWIG40 1,57%, sWIG80 0,85%. Za zadyszkę warszawskiej giełdy w dużej mierze odpowiadają banki (-1,34% na poziomie sektora), korygujące się drugą sesję przed wyrokiem TSUE – ten czynnik traktujemy tymczasowo, osunięcie powinno zredukować przecenę w czwartek, jeżeli wyrok okaże się zbieżny z oczekiwaniami (być może w kuluarach pojawiają się przecieki, że tak będzie). Potężnym obciążeniem dla WIG20 były jednak wczoraj Allegro (-7,02%) oraz LPP (-4,14%). W przypadku pierwszej spółki było to równanie do ceny z przeprowadzonego ABB (fundusze kontrolujące spółkę pozbyły się 53 mln akcji, czyli około 5 proc. kapitału akcyjnego). Jeśli chodzi o LPP, była to po prostu korekta po silnych wzrostach. W mWIG40 bardzo duże ujemne kontrybucje wniosły InterCars (-3,41%) i LiveChat (-6,44%).
S&P 500 skończył wtorkową sesję 0,69% wyżej, Nasdaq zyskał 0,83%. Sytuacja liderów tegorocznej hossy robi się nieco gorączkowa, o 3,90% rosły notowania Nvidii, o 3,55% drożała Tesla, dla której była to trzynasta wzrostowa sesja z rzędu. Wydaje się, że rynek całkowicie porzucił też obawy o kolejne znaczące upadłości lub przejęcia w sektorze bankowym – spółki takie jak Comerica czy Lincoln National znajdowały się w ścisłej czołówce S&P 500, zbliżając się do kwietniowych szczytów.
W godzinach porannych w Azji silnie rośnie Nikkei, ale zachowanie pozostałych indeksów jest mieszane, w momencie pisania komentarza lekko przecenia się m.in. Hang Seng. Notowania kontraktów futures są neutralne, spodziewamy się, że zmiany indeksów w Polsce i Europie będą na otwarciu niewielkie, wydaje się, że WIG20 może być lekko wspierany przez Orlen dzięki odreagowaniu ropy. Trudno jednak ocenić, jak zachowają się banki. Na świecie dzień zamieni się głównie w wyczekiwanie na posiedzenie FOMC, ale jeszcze przed europejskim zamknięciem pozytywny impuls może dać odczyt amerykańskiego PPI (spodziewany jest spadek z 2,3% r./r. do 1,5% r./r.). Reakcja na samo posiedzenie będzie w naszej opinii zależna w dużej mierze od przebiegu konferencji. Sama pauza w czerwcu jest już niemal w pełni wyceniona, o ile nie będzie w tej kwestii wielkiej (negatywnej) niespodzianki to istotniejsze jest, na ile słowa J. Powella wpłyną na prognozy wykonania ostatniego ruchu w lipcu. Jesteśmy w tej kwestii optymistyczni.
Rządziły byki
Piotr Neidek, BM mBanku
Wtorek na europejskich parkietach w większości przypadków wypadł na korzyść byków. Wprawdzie pojawiła się czerwień na niektórych giełdach, ale rozwinięte rynki zamknęły się nad kreską. Poranne notowanie kontraktów na DAX wskazuje na neutralne otwarcie. To zwiększa presję na zaatakowanie tegorocznych szczytów przez niemiecki indeks. Jak na razie byki kontynuują to, co zaczęły na początku tygodnia. Mianowicie DAX wybił się górą z lokalnej konsolidacji. Za największymi spółkami poszły także te mniejsze. sDAX (+1%) wdrapał się na nowe, czerwcowe maksima. Do tegorocznego sufitu ma już mniej niż 2% zaległości. Ciekawie prezentuje się mDAX (+0,6%). Wtorkowe zamknięcie dnia wypadło w strefie oporu wyznaczonego przez linię trendu spadkowego. Wskaźniki impetu także sprzyjają bykom. To sprawia, że dzisiaj druga linia Deutsche Boerse może okazać się miejscem, w którym popyt pokaże na co go stać. W długim terminie mDAX nadal wysyła niepokojące sygnały do inwestorów, że hossa nad Menem stoi na glinianych nogach.
Jankeskie indeksy uciekają niedźwiedziom. Nasdaq 100 od początku tygodnia umocnił się o 2,6% i oddala się od oporu wyznaczonego przez zniesienie Fibonacciego 61,8% poprzedniej bessy. Tym samym rośnie szansa na to, aby wydarzenia z 2008 czy 2000 r. nie powtórzyły się na Nasdaq. Wykupienie ostrzega o możliwej korekcie czy zmianie trendu, ale jak na razie inwestorzy zbytnio tym się nie przejmują. Rynki czekają to, co wypłynie w komunikatach z Fedu. Informacje te mają prawo okazać się katalizatorem kolejnych zmian. S&P 500 rośnie piąty tydzień z rzędu. Od marcowego denka z 2020 r. nie zdarzyło się jeszcze tak, aby zwyżka trwała nieprzerwanie dłużej, niż ma to miejsce obecnie. A nawet przed krachem sprzed trzech lat, niedźwiedziom rzadko się zdarzało atakować rzadziej niż co 5-6 tygodni. Na uwagę zasługuje poziom 4357 pkt. Zamknięcie tygodnia powyżej byłoby kolejnym krokiem milowym do zaatakowania historycznych szczytów.