Na początku notowań do najbardziej przecenionych należały spółki metalowe, chemiczne i przemysłowe (akcje DuPont i Caterpillara taniały o ponad 1,5 proc.), natomiast jeśli chodzi o indeksy, S&P 500 spadał o 0,6 proc., a Nasdaq Composite nawet o 0,8 proc.
Od dna bessy do zamknięcia wtorkowej sesji S&P 500 zyskał 95 proc., co oznacza najsilniejszą hossę na amerykańskim rynku od 1962 r. Jeszcze niedawno S&P 500 znajdował się nawet dwa razy wyżej niż w marcowym dołku przed dwoma laty, jednak obawy związane z Libią sprawiły, że część graczy wycofała się z giełdy.
Sprawy Libii nadal rzutują na rynki. Z ich powodu ceny ropy w USA znów wczoraj lekko rosły, do 105,4 USD za baryłkę, a inwestorów z rynku akcji straszyły potencjalne skutki wzrostu inflacji.
Na rynki akcji w Europie trochę optymizmu wniosły wczoraj kolejne informacje o przejęciach. Kurs zajmującej się zieloną energią spółki Iberdrola Renovables skoczył o 9,9 proc., gdy zamiar wykupienia mniejszościowych udziałowców ogłosiła jej firma matka – hiszpańska Iberdrola. Z kolei kurs niemieckiej firmy Tognum wzrósł o 7,5 proc. po ofercie jej wykupu złożonej przez Daimlera i Rolls-Royce’a.
Ostatecznie jednak górę wzięły obawy związane z drogą ropą oraz kondycją państw z obrzeży eurolandu. Wczoraj niezbyt udaną aukcję obligacji przeprowadziła bowiem Portugalia, a przedstawiciel agencji Standard & Poor’s ostrzegł przed nadal realnym bankructwem Grecji. Na koniec sesji na głównych rynkach w Europie spadki wynosiły między 0,4 proc. (tyle tracił Frankfurt) a 0,6 proc. (Londyn).