Amerykański bank centralny, zdaniem rynku oraz analityków, powinien bez cienia wątpliwości po raz kolejny podnieść stopę funduszy federalnych do przedziału 1,25–1,5 proc. z obecnej 1,00–1,25.
Co więcej, ankietowani przez agencję Reuters ekonomiści oczekują, że w przyszłym roku Fed zdecyduje się na jeszcze trzy podwyżki. Jeśli tak by się stało, to za rok stopa funduszy federalnych w Stanach Zjednoczonych będzie się mieścić w przedziale 2,00–2,25 proc., co byłoby najwyższą stopą procentową od 2008 roku.
Jeśli w międzyczasie takie kraje jak Nowa Zelandia czy Australia bądź Kanada nie ruszą mocniej z podwyżkami, to dolar stanie się najwyżej oprocentowaną walutą z gospodarek rozwiniętych (obecnie najwyższy poziom to 1,75 proc. w Nowej Zelandii). To może natomiast spowodować odwrócenie procesu carry trade i rozpoczęcie pożyczania pieniędzy w pozostałych walutach celem nabycia USD, który mógłby być ponownie bardzo silny.
To samo tyczy się złotego. W Polsce główna stopa procentowa do końca 2018 roku, według zapewnień szefa NBP, ma wynosić 1,5 proc. Z kolei w USA na koniec 2018 roku może wynosić już 2,00–2,25 proc. To z kolei może oznaczać trwały trend wzrostowy na USDPLN, a dolar tani już być może był i czas na jego ponowną aprecjację ze względu na dywergencję w polityce monetarnej banków centralnych.