Udział Bieńkowskiego wprawdzie nie daje możliwości ogłoszenie przymusowego wykupu akcji od akcjonariuszy mniejszościowych, ale jest już bardzo blisko wymaganego w takim wypadku progu 95 proc.
W 2019 r. Bieńkowski próbował skupić wszystkie akcje Stelmetu w wezwaniu. Celem było wycofanie walorów spółki z obrotu na warszawskiej giełdzie. Początkowo zaoferował 7,74 zł za akcję, by ostatecznie podnieść cenę, tuż przed końcem zapisów, do 8,40 zł. Mniejszościowi akcjonariusze jednak nie odpowiedzieli na ofertę.
Stelmet zadebiutował na giełdzie w 2016 r., oferując akcje po 31 zł. W ramach oferty pozyskał ponad 182 mln zł, przy czym 45 mln zł stanowiły środki, które trafiły bezpośrednio do spółki za papiery nowej emisji. Pieniądze z emisji zarząd zamierzał przeznaczyć na przejęcia innych firm produkcyjnych lub dystrybucyjnych, jednak tych zapowiedzi nigdy nie zrealizował. Informowano jedynie rynek o niewiążących rozmowach z kilkoma podmiotami, ale nie przyniosły one efektów. Ostatecznie zdecydowano o pozostawieniu środków w kapitale obrotowym spółki.
Od debiutu wartość rynkowa akcji Stelmetu spadła o ponad 73 proc. W trakcie czwartkowej sesji walory spółki wyceniane były na giełdzie po ok. 8,10 zł.
Grupa Stelmet jest największym w Polsce i w Europie pod względem wolumenu produkcji pionowo zintegrowanym producentem i dystrybutorem drewnianej architektury ogrodowej.