– Historia pokazuje, że Rosja podejmuje decyzję o inwazji w sytuacji, gdy obiekt agresji jest w stanie poważnego rozkładu struktur państwowych lub podlega poważnej destabilizacji wewnętrznej. Tak było w Ukrainie w 2014 r. oraz w Gruzji w 2008 r. Z dużą dozą sceptycyzmu należy się odnieść do możliwości realizacji takiego scenariusza na Ukrainie obecnie – wyjaśnił „Parkietowi" Krzysztof Nieczypor, starszy specjalista z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Zdaniem eksperta w najbliższym czasie Rosji zależeć będzie na wywołaniu kryzysu wewnątrz kraju, czemu służyć mają m.in. trudności związane z dostępem do energii elektrycznej. – Możliwa jest lokalna eskalacja działań bojowych z punktowym udziałem wojsk rosyjskich. Ich głównym efektem będzie podważenie zdolności wojskowych ukraińskich sił zbrojnych, a nie ich całkowite rozbicie – dodał Nieczypor.

Cieszyć może fakt bardziej stanowczej reakcji sceny międzynarodowej. – Tym razem temat szykowanej inwazji pojawił się w amerykańskiej prasie pod koniec października i od tego czasu każdego tygodnia pojawiały się kolejne publikacje z doniesieniami o zwiększającej się skali obecności wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą. Publikacje te poprzedziła wizyta w Moskwie podsekretarz stanu USA Wiktorii Nuland, objętej nota bene zakazem wjazdu do Rosji. Niedługo potem jej śladem wyruszył dyrektor CIA William Burns. Możemy się domyślać, że ta intensyfikacja kontaktów przedstawicieli Waszyngtonu z decydentami na Kremlu służyć miała właśnie próbom przekonania rosyjskich władz do rezygnacji z planów eskalacji konfliktu z Ukrainą. Gdy to się nie powiodło, uruchomiona została ofensywa medialna oraz polityczna skierowana do sojuszników w NATO – stwierdził ekspert.

W przeszłości ruchy rosyjskich wojsk mocno wahały kursem WIG-Ukraina. W kwietniu, gdy przy wspomnianej granicy znalazło się 100 tys. żołnierzy, kurs zanurkował do niemal najniższego w tym roku poziomu 495 pkt. Wydaje się, że niepokoje, a co za tym idzie wahania indeksu, pozostaną na dłużej. – Rosja nie zrezygnuje z prób podporządkowania Ukrainy, dopóki będzie dostrzegać słabość Zachodu i możliwość wykorzystania jej niechęci do podejmowania stanowczych i zdecydowanych działań. Musimy być przygotowani, że okresowe kryzysy spowodowane groźbą użycia siły przez Rosję będą stałym elementem rzeczywistości między­narodowej – podsumował Nieczypor. GSU