Ostatnio pisałem o Porsche 911 chyba w 2017 r., gdy niemiecka marka świętowała wyjątkowy moment – z taśmy produkcyjnej zjechał wtedy milionowy egzemplarz ich najsłynniejszego modelu. Ten wynik osiągnął po ponad pół wieku. Auto jest światowym przebojem firmy, jej wizytówką i dumą.
Firma Ferdinanda Porsche powstała w 1931 r., początkowo konstruując samochody, a następnie pojazdy wojskowe i pancerne dla III Rzeszy. Pierwszym modelem wypuszczonym pod własną marką był cudowny Porsche 356 z 1948 r., konstrukcyjnie spokrewniony z Volkswagenem Garbusem, a jego następca to właśnie 911. Został zaprezentowany w 1963 r. i z miejsca podbił serca. Sportowy wóz z sześciocylindrowym silnikiem w układzie boxer, umieszczonym za tylną osią, i z niezależnym układem tylnego zawieszenia znakomicie czuł się na drodze. Konstrukcja była na tyle udana, że choć od tamtego czasu model 911 jest oczywiście ciągle rozwijany i unowocześniany, to podstawowe rozwiązania pozostają w większości niezmienione.
Obecnie jest w sprzedaży już ósma generacja niemieckiej legendy. Najlepiej sprzedają się praktyczne crossovery Porsche – Cayenne i Macan, ale to właśnie 911 pozostaje najważniejszym pod względem strategicznym modelem w ofercie. Ma też niezmiennie ogromny wkład w utrzymanie pozycji Porsche jako najbardziej dochodowego producenta samochodów na świecie.
Trzy lata po premierze z taśm zjechał widoczny na zdjęciach egzemplarz. To Porsche 911, rocznik 1966, o numerze seryjnym 303 600. Jest napędzany 130-konnym motorem o pojemności 1991 cm sześc. Rozpędza się do 210 km/h, do „setki" przyśpiesza w nieco ponad 9 sekund. Jest cudnej urody i niemal bez przebiegu, bo te 120 km podane w dokumentach to pryszcz. Jak to możliwe? Otóż ten 63-letni weteran szos był już w samochodowym piekle, ale wrócił do żywych via „czyściec" i znów ma temperament i wygląd młodzieńca.
Z certyfikatu wynika, że swoją podróż po świecie rozpoczął we Włoszech, potem trafił do Stanów Zjednoczonych i tam został odnaleziony i zakupiony w 2013 r. O tym, w jakim był stanie ten wóz, niech świadczy załączona fotografia. Samochód został kompleksowo odrestaurowany. Właściciel wylicza, że zajęło to ponad 1800 godzin roboczych, a wszelkie prace zostały przeprowadzone pieczołowicie, z wielką starannością o każdy detal. To widać i to jest warte słonej ceny. Ta wynosi 590 000 zł. Zanim zaczniecie kręcić nosem, pamiętajcie o złotej zasadzie – im droższe auto kupimy, tym lepiej je potem sprzedamy. O ile serce pozwoli nam się go pozbyć.