Pierwsze kroki za granicą stawiał w Palermo i Bari, ale to w Torino zdobył uznanie włoskich kibiców. Został pierwszym kapitanem obcokrajowcem w historii klubu. Nie tylko dbał o to, by drużyna traciła jak najmniej bramek, ale też sam strzelał gole. Zakwalifikował się do europejskich pucharów, a „Gazzetta dello Sport” wybrała go nawet do jedenastki sezonu Serie A, co w przypadku zawodnika z defensywy jest szczególnym wyróżnieniem – przecież liga włoska nazywana jest najlepszym uniwersytetem dla obrońcy, a konkurencja na tej pozycji jest tam mocniejsza niż gdzie indziej.
Po udanym dla reprezentacji Polski Euro 2016 Glik przeszedł za 11 mln euro do Monaco i tam przeżył najlepszy okres w swojej karierze. Już rok później świętował mistrzostwo Francji, awansował do półfinału Champions League i trafił do jedenastki sezonu Ligue 1. Zyskał przydomek „polska skała”. Grał w jednym zespole z nastoletnim Kylianem Mbappé, który wkrótce stał się drugim najdroższym piłkarzem świata (180 mln euro) po Neymarze (222 mln).
Cracovii zależało najmocniej
O jego możliwym powrocie do Ekstraklasy dyskutowano, odkąd w maju Benevento spadło do trzeciej ligi. Wydawało się jednak, że jeśli zdecyduje się kontynuować karierę w Polsce, trafi do Legii Warszawa, Lecha Poznań, Pogoni Szczecin czy Rakowa Częstochowa.
– Wybierając kluby, zawsze kierowałem się tym, gdzie jestem najbardziej potrzebny. Czułem, że Cracovii zależy na mnie najmocniej – tłumaczył w rozmowie z Canal+. Negocjacje przebiegły podobno błyskawicznie. Twierdzi, że kwestie finansowe były najmniej istotne, liczył się m.in. fakt, że będzie mógł więcej czasu poświęcić rodzinie. – Moje córki są coraz starsze. Rodzina mieszkała w Neapolu, bo w Benewencie brakowało szkoły międzynarodowej. Dystans między tymi miastami nie jest duży, bo to tylko półtorej godziny drogi, ale jednak bywałem w domu bardzo rzadko – opowiadał.
Podkreśla, że żadnych wyzwań się nie boi. Zdaje sobie sprawę, że będą mecze lepsze i gorsze. Spotkanie Cracovii z Koroną Kielce (0:0) w poprzedni weekend obejrzał jeszcze z trybun. Do gry ma być gotowy po przerwie na eliminacje Euro 2024, gdy drużyna z Krakowa zmierzy się na wyjeździe z Widzewem Łódź (17 września). Deklaruje, że za miesiąc będzie też gotowy, by stawić się na kolejnym zgrupowaniu kadry. Ostatni z meczów rozegrał na mundialu w Katarze (w 1/8 finału z Francją) – tak jak Grzegorz Krychowiak i Kamil Grosicki, do których Fernando Santos zgłosił się właśnie po pomoc. Portugalczyk miał przeprowadzić zmianę pokoleniową, ale po kompromitującej porażce w Mołdawii uznał, że w kluczowym momencie walki o awans na Euro 2024 reprezentacji przyda się więcej doświadczenia i charakteru.
Wyprzedził legendy
Glikowi charakteru akurat nigdy nie brakowało. Nawet gdy nie był w pełni zdrowia i sił, zostawiał serce na boisku. Doceniali to wszyscy selekcjonerzy. Nieważne, kto prowadził kadrę – bez Glika trudno było sobie wyobrazić jedenastkę. Od 2016 r. był na wszystkich wielkich turniejach: dwóch mistrzostwach Europy i dwóch mundialach.