23 kwietnia rada nadzorcza miedziowego Hutmenu ma rozmawiać o tym, czy w obecnej trudnej sytuacji możliwa jest jakakolwiek podwyżka dla załogi. Do tego czasu związkowcy zgodzili się nie podejmować radykalnych działań. - Dostałem pismo z takim zapewnieniem - potwierdza prezes Hutmenu Piotr Górowski.
Związki rozważają wejście w spór zbiorowy. Zażądały 14-proc. podwyżki pensji i zagwarantowania odpraw w wysokości prawie trzyletnich zarobków - gdyby miało dojść do zwolnień w związku z kolejnym etapem przenoszenia produkcji z Wrocławia do Czechowic-Dziedzic. W ostatni czwartek miało dojść do próby zawarcia kompromisu w sprawie płac, ale zarząd Hutmenu oświadczył nieoczekiwanie, że potrzebne są jeszcze konsultacje z radą nadzorczą.
Tymczasem Hutmen o ponad miesiąc opóźnił datę publikacji sprawozdań finansowych za 2007 rok (ukażą się dopiero 21 maja). - Nie zamknęliśmy jeszcze tematu badania raportów przez biegłych. Nie zdążylibyśmy tego zrobić w podanym wcześniej terminie (18 kwietnia - red.) - mówi Górowski, ale nie chce wchodzić w szczegóły.
Strata netto miedziowej grupy po czterech kwartałach ubiegłego roku sięga 52,7 mln zł, a spółki matki 4,8 mln zł. Pisaliśmy już, że wyniki przedstawione w sprawozdaniu rocznym, przebadanym przez biegłego rewidenta, mogą być jeszcze gorsze. Niewykluczone, że Hutmen na wniosek audytora będzie musiał utworzyć odpisy w związku z utratą wartości majątku (w wyniku przeprowadzki) oraz aktualizacją wyceny firmy zależnej w Szopienicach.