Krzeszowicki dystrybutor mrożonek w przyszłym tygodniu ma zakończyć rozmowy w sprawie zakupu podmiotu z branży. List intencyjny w tej sprawie podpisano na początku lutego. Strony dały sobie czas na negocjacje do 16 maja tego roku. Chodzi o spółkę trzykrotnie większą od Jago. Zarząd nie informuje, jak przebiegają negocjacje i czy do przejęcia rzeczywiście dojdzie.

Rynek z niepokojem czeka na wieści o tej akwizycji. Przypomnijmy, że w tym roku Jago podpisało listy intencyjne z trzema spółkami. Jeden z nich już wygasł, ponieważ firma, którą giełdowy dystrybutor chciał kupić, odrzuciła jego ofertę. Z kolei rozmowy w sprawie drugiego (miały się zakończyć 31 marca) zostały przedłużone do końca tego roku. Według naszych informacji, w tym przypadku chodzi o Chłodnię Łódź. Należy ona do Elżbiety Sjoeblom, która pośrednio jest dużym akcjonariuszem Jago.

Tymczasem dystrybutor podał wyniki za I kwartał. Przychody wyniosły 20,3 mln zł i były o 29 proc. niższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Spadek obrotów nie jest zaskoczeniem. Są mniejsze, bo spółka w coraz większym stopniu sprzedaje mrożonki w formule logistycznej, a nie handlowej. W pierwszym przypadku Jago nie jest właścicielem towaru, a przychodem jest tylko wartość świadczonej usługi. W drugim ma na własność towar, a przychodem jest wartość sprzedanych produktów.

Pogorszył się jednak również zysk. Czysty zarobek wyniósł niespełna 0,9 mln zł i był o około 24 proc. niższy niż przed rokiem. Z kolei zysk operacyjny spadł o 54 proc., do 0,7 mln zł. Spółka nie publikowała prognoz na ten rok. Zarząd wskazuje, że na wyniki przyszłych kwartałów duży wpływ będzie miała budowa centrum logistycznego pod Warszawą.