Mała piłka chce do dużej

Coraz więcej futsalowych klubów decyduje się na połączenie z piłkarskimi. Teraz więzi zacieśnili chorzowianie. Clearex to ikona polskiego futsalu. Ruch po latach wraca do piłkarskiej ekstraklasy.

Publikacja: 15.07.2023 11:17

Chorzow, Hala MORiS. Mecz Futsal Ekstraklasy Clearex Chorzów (białe) – Red Dragons Pniewy (czerwone)

Chorzow, Hala MORiS. Mecz Futsal Ekstraklasy Clearex Chorzów (białe) – Red Dragons Pniewy (czerwone) n/z Piotr Ćwielong, debiut byłego zawodnika Śląska Wrocław i Ruchu Chorzów w barwach Cleareksu.

Foto: Fot. Adrian Slazok/REPORTER

Clearex we wrześniu rozpocznie swój dwudziesty piąty sezon w futsalowej ekstraklasie. Po drodze przeżył pięć mistrzostw Polski oraz występy w prestiżowym UEFA Futsal Cup, czyli poprzedniku futsalowej Ligi Mistrzów UEFA. Przez lata nazwa klubu była jedyną marką w tej dyscyplinie sportu rozpoznawalną przez przeciętnego kibica.

Teraz Clearex ma być Ruchem, choć nie od razu. – Dojdzie do tego w najbliższej przyszłości. W tej chwili trwa dość gorący okres, również w samym Ruchu, bo po ich awansie do ekstraklasy mają sporo pracy. Pierwotnie miało do tego dojść już na przełomie czerwca i lipca, ale termin został nieco odłożony – mówi w rozmowie z „Parkietem” Zdzisław Wolny, założyciel oraz prezes honorowy klubu, a jednocześnie prezes zarządu Clearex sp. z o.o.

Szyld otwiera drzwi

Dlaczego futsalowe kluby decydują się na korzystanie z piłkarskich marek? Prekursorami ponad dekadę temu były nieistniejące już Pogoń ’04 Szczecin i Wisła Krakbet Kraków. Ta druga – jak pisał w książce „Wisła w ogniu” Szymon Jadczak – posłużyła do przejęcia władzy w TS Wisła przez kiboli. Późniejsze projekty miały jednak już inne cele.

Obecnie w Futsal Ekstraklasie grają już Piast Gliwice (ubiegłoroczny mistrz Polski), Jagiellonia Białystok, Widzew Łódź oraz Legia Warszawa. Formalnie działają jako osobne stowarzyszenia – nie w ramach piłkarskich spółek – i pierwotnie funkcjonowały pod inną nazwą. Markę z dużej piłki wzięły dopiero później, co momentalnie wywołało eksplozję zainteresowania i wzrost frekwencji na trybunach.

Kibice to jeden z dwóch głównych powodów zmian, który wskazują działacze. Drugi, związany z pierwszym, to możliwość łatwiejszego pozyskania sponsorów oraz lepszej współpracy z samorządami. – Słowo „Widzew” otwiera sporo drzwi. Sporo też zamyka, ale przynajmniej w te otwarte można wejść i porozmawiać – mówi „Parkietowi” Przemysław Olczak, prezes Widzewa Łódź (formalnie stowarzyszenia Malwee Łódź). – Dla mnie jest to też korzyść z punktu widzenia kibicowskiego. Z barwami Widzewa utożsamia się wielu ludzi w Łodzi, a to przekłada się na zasięg.

O sile marketingowej Widzewa i Legii świadczy to, że transmisja z meczu tych drużyn w TVP Sport była drugą najchętniej oglądaną w całym sezonie FOGO Futsal Ekstraklasy (prawie 100 tys. widzów w szczycie), choć warszawski zespół był wówczas ostatnią drużyną w tabeli, Widzew grał przeciętnie, a mecz był – mówiąc wprost – dość nudny.

– Muszę pochwalić widzewski networking. Ludzie biznesu, będący kibicami klubu, często sami podpowiadają, z kim warto porozmawiać. Doradzają także w kwestii rozwoju lub promocji, a nawet w kwestiach podatkowych czy optymalizacji kosztów – opowiada Olczak.

Ciepłe spojrzenie samorządu

Prezes Widzewa nie chce zdradzić, jakim budżetem dysponuje jego klub. Gdy pytamy jednak, ile razy jest większy w porównaniu z sezonem 2020/21, gdy Widzew funkcjonował jeszcze jako Malwee Łódź w pierwszej lidze, odpowiada, że różnica jest ponad dwudziestokrotna. Zwraca też uwagę, że zauważalna jest większa przychylność ze strony miasta. – Widzew to marka Łodzi i miastu również zależy, byśmy je godnie reprezentowali – mówi.

Tę przychylność najlepiej widać w Gliwicach. W 2016 roku, gdy futsalowy Piast raczkował, dostał z miasta 120 tys. zł dotacji. W 2023 roku to aż 1,9 mln zł. Piłkarski Piast, dla porównania, może liczyć na 5,4 mln zł.

Gdy Marcinowi Kiełpińskiemu, honorowemu prezesowi Sośnicy Gliwice, która właśnie weszła do ekstraklasy, mówimy, że dwa warszawskie kluby – Legia oraz AZS UW Wilanów – otrzymały w zeszłym miesiącu po 109 tys. zł miejskiej dotacji, tylko wzdycha. – To byłby dla nas prawie cały budżet – mówi. Sośnica, w przeciwieństwie do Piasta, pieniędzy z miasta nie ma żadnych. Choć Kiełpiński jest w Gliwicach radnym.

Na korzyści, ale także wartość marki, zwraca również uwagę Sebastian Bednarz, prezes Śląska Wrocław, który właśnie awansował do pierwszej ligi, ale nie zaspokoił tym apetytu. – To, że jesteśmy Śląskiem, to na pewno duży argument. Ta marka jest pomocą w rozmowach, ale też zobowiązaniem, gdyż Śląsk zawsze mierzy wysoko i nasze działania są w ten sam sposób ukierunkowane – wskazuje w rozmowie z „Parkietem”. – Samo bycie Śląskiem nie powoduje, że wsparcie przychodzi samo – zaznacza.

Wolny wskazuje także na inny aspekt zmiany, do której ma dojść w Chorzowie. Nazywa to „zmęczeniem materiału” i nie chodzi tylko o to, że frekwencja na meczach Clearexu jest niższa niż w czasach świetności klubu. – Jestem rozczarowany tym, co się dzieje w futsalu. Wszyscy tylko fajnie mówią o rozwoju i klepią po plecach, ale ruchów zmierzających do poprawienia sytuacji nikt nie robi – mówi.

Jego zdaniem marnowanie potencjału dyscypliny zaczyna się na szczycie, czyli od FIFA i UEFA. – To wielkie organizacje, które śpią na grubych pieniądzach, a jednak futsalu nie wspomagają prawie wcale. Weźmy taką Ligę Mistrzów. Jej zwycięzca nie dostaje choćby franka szwajcarskiego. To wybitnie świadczy o tym, że trudno będzie tej dyscyplinie się rozwijać. Znamy oczywiście swoje miejsce w szeregu, ale nie zasługujemy na takie niedocenianie – mówi.

Tegoroczny triumfator FOGO Futsal Ekstraklasy, Constract Lubawa, również nie otrzymał żadnej nagrody pieniężnej. Tylko puchar i medale.

Czy połączy ich piłka?

Czy mimo to w ślady Piasta, Jagiellonii, Widzewa, Legii, Ruchu i Śląska pójdą kolejni? W drugiej lidze już teraz gra kibicowski klub Wiara Lecha Poznań, a zespół Red Devils Chojnice, który właśnie spadł z Ekstraklasy, miał być przejęty przez Chojniczankę. Ostatecznie do realizacji pomysłu nie doszło, ale wątpliwości, że kierunek będzie rozwijany, w środowisku futsalowym nie ma.

– Namawiam i zachęcam prezesów innych klubów, aby wzięli sobie do serca hasło, które głosi PZPN, czyli „Łączy nas piłka” – mówił już w 2016 roku, niedługo po powstaniu Piasta, jego prezes Jarosław Jenczmionka, jednocześnie szef działającej w branży komputerowej firmy Nbit. – Czasem po prostu trzeba zrezygnować z własnych ambicji na rzecz wspólnych działań. Jak się gra pod szyldem Piasta, Pogoni, a kiedyś Wisły, to siła jest większa. Zdaję sobie sprawę, nie w każdym mieście istnieje piłkarski klub znany z dużego boiska, ale na pewno są jakieś w pobliżu – przekonywał.

Trend nie jest tylko polskim zjawiskiem. Gdy belgijski FP Halle-Gooik stał się Anderlechtem, od razu awansował do Final Four futsalowej Ligi Mistrzów, eliminując Barcelonę. Ton rozgrywkom w Portugalii nadają lizbońskie Sporting i Benfica. Mistrzem Chorwacji po raz pierwszy zostało właśnie Dinamo Zagrzeb, na którego mecze przychodziło 5 tys. fanów. – Ani na sekundę nie przestali kibicować. Taka atmosfera przypomniała złote czasy klubu piłki ręcznej z Zagrzebia, kiedy Bad Blue Boys wypełniali halę – emocjonował się dziennikarz gazety „Večernji list”.

Nie wszyscy planują jednak taką drogę. – Dziękuję – mówi Rafał Gnybek, menedżer Red Dragons Pniewy, zapytany przez „Parkiet”, czy nie chciałby, żeby jego klub został Sokołem, znanym z występów w piłkarskiej ekstraklasie trzy dekady temu oraz króla strzelców Zenona Burzawy. – Po pierwsze: u nas politycznie to niemożliwe. A po drugie, obecnie jako Red Dragons w regionie znaczymy więcej niż oni – wyjaśnia.

Mistrz Polski z Lubawy ma z kolei własną drużynę piłkarską, która właśnie awansowała do czwartej ligi. Wicemistrz, Rekord Bielsko-Biała, o mały włos nie przedarł się na trawie do drugiej. W obu tych klubach młodzi zawodnicy grają trochę w futsal, a trochę w piłkę nożną, i dopiero później decydują, którą karierę kontynuować. To działa, bo obecnie reprezentacja Polski to w jednej trzeciej Constract, a w jednej trzeciej Rekord.

Prezes Wolny tłumaczy, że podobnie ma być w Chorzowie, choć również w drugą stronę. – Zgadzamy się, że futsal może pomóc piłkarzom z dużego boiska. Najlepsi Brazylijczycy, jak Ronaldo, Ronaldinho, Romario, ale nie tylko, bo również choćby Zinedine Zidane, zaczynali przecież od hali – wyjaśnia. – Futsal to wspaniała dyscyplina, która uczy i zmienia piłkarzy.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje