„Jest coś radośnie dziecięcego w zachowaniu Griezmanna. To było widać, gdy szalał ze szczęścia po golach strzelonych Irlandii. Szeroki uśmiech, błysk w jasnoniebieskich oczach, spontaniczne i czułe świętowanie z kolegami z zespołu. Jego bramki przerwały zły sen Trójkolorowych, dzięki nim stał się bohaterem całej Francji. Potwierdzeniem tego była reakcja publiczności, gdy niemal cały stadion w Lyonie śpiewał »Griezmann is on fire«, czyli nieoficjalny hymn Euro i Irlandii Północnej" – czytamy w poniedziałkowym wydaniu „L'Equipe" zatytułowanym „Uwolnieni". Francuski dziennik umieścił na okładce zdjęcie biegnącego w ekstatycznej radości Griezmanna, którego próbuje dogonić Olivier Giroud. Drużyna Didiera Deschampsa wygrała 2:1 i awansowała do ćwierćfinału turnieju.
– Nie czuję się wybawcą – powiedział tuż po spotkaniu napastnik Atletico Madryt. Wiele w jego słowach skromności i kurtuazji, bo gdyby nie błysk geniuszu 25-latka Francja mogłaby być już poza Euro. Trudno sobie wyobrazić, co oznaczałoby to dla gospodarzy turnieju. A takie widmo nad Trójkolorowymi wisiało od początku meczu. W spotkaniu 1/8 finału z Irlandią zespół Deschampsa jeszcze na dobre nie ruszył do gry, a już stracił gola. Wszystko przez błąd Paula Pogby, który we własnym polu karnym wpadł na napastnika Irlandczyków Shane'a Longa i powalił go na ziemię. Rzut karny wykorzystał Robbie Brady. Francuzi do szatni schodzili przy akompaniamencie gwizdów – zawodzili nie tylko w niedzielne popołudnie, rozczarowują od początku Euro, nie grają jak jego faworyci.
Ogień w zespole Trójkolorowych rozpalił w drugiej połowie Griezmann. Między 58. a 61. minutą strzelił dwa nietuzinkowe gole, które dały Francuzom awans do następnej fazy. Tym samym ostatecznie zerwał z łatką tego, który miał być liderem zespołu, ale ciężaru nie umie dźwignąć. W całym turnieju uzbierał trzy trafienia – po raz ostatni reprezentant Francji strzelił co najmniej trzy gole na mistrzostwach Europy w 2004 r. Był nim Zinedine Zidane. – Co takiego powiedział nam trener w przerwie? Byśmy w końcu się trochę ruszyli – śmiał się na pomeczowej konferencji Griezmann. – Tak naprawdę zmieniliśmy nieco taktykę i dzięki temu wygraliśmy – stwierdził Francuz.
Taktyka, o której mówił Griezmann, to przesunięcie 25-latka ze skrzydła do ataku. Na co dzień w klubie Griezmann gra właśnie jako środkowy napastnik i w tej roli jest najbardziej pożyteczny. We francuskich mediach od początku tygodnia toczy się dyskusja, czy Deschamps nie powinien uczynić z niego typowego snajpera także w trakcie Euro. Na razie upiera się, że gracz Atletico przynosi mu więcej korzyści jako skrajny pomocnik. – Rozmawiałem o tym z trenerem. Pytał mnie, w jakim miejscu na boisku czuję się najlepiej. Odpowiedziałem, że zagram tam, gdzie będzie mnie potrzebował, a ja i tak zrobię wszystko co w mojej mocy – dodał piłkarz.
Francja podniosła się z kolan i wciąż może marzyć o złocie. – To dla mnie nic nowego. Takie sytuacje przez cały sezon przeżywałem w Atletico, kiedy wygrywaliśmy minimalnie, po golach strzelonych w końcówkach meczów. Wyszarpywaliśmy zwycięstwa. W reprezentacji jest podobnie. W drugiej połowie pokazaliśmy prawdziwą drużynę Francji. Chcemy, żeby tak grała. Pokazaliśmy francuskiego ducha – zakończył.