Eksperci przewidują, że wzrost na świecie w przyszłym roku będzie podobny jak w 2019 r. i wyniesie 3,1 proc. – W Stanach Zjednoczonych nastąpi spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego do około 1,8 proc. w związku z wygasaniem impulsów fiskalnych – przewidywał Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. Wzrost w strefie euro sięgnie zaś 1,1 proc. – W Polsce wzrost będzie wciąż solidny i wciąż oparty na konsumpcji prywatnej. Kryzysu nie przewidujemy i chyba nikt nie będzie z tym polemizował – dodał Mrowiec. Ekonomiści zakładają, że w 2020 r. znów dojdzie do złagodzenia polityki monetarnej, a także do konfliktów handlowych. – Donald Trump przed wyborami nie będzie intensyfikował działań w tej sprawie. Prognozy gospodarcze są jednak bardzo niskie, a ryzyka asymetryczne – ocenił Mrowiec.
Największym zagrożeniem i czynnikiem niepewności pozostanie wojna handlowa między USA a Chinami, a także to, że jest ryzyko przeniesienia konfliktu na Europę. – Ewentualne nałożenie ceł na samochody eksportowane do USA z Unii Europejskiej mogłoby zdewastować europejską gospodarkę – zauważył Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ. Co może być ogniskiem nowego kryzysu na świecie? – Zazwyczaj kryzys mamy tam, gdzie wszystko wygląda dobrze, a będąc dekadę po kryzysie, trudno dziś te miejsca znaleźć. Ogniskiem kryzysu w przyszłości mogą być jednak Chiny – stwierdził Tarnawa. W Polsce największym wyzwaniem będzie poprawa wydajności pracy w kontekście wyzwań globalnych, np. demograficznych.