Transformacja cyfrowa przyspiesza. Firmy nie nadążają z tempem zmian

Niekorzystne zmiany demograficzne i dystans pracowników do nowych technologii to jedne z hamulców wdrożeń nowoczesnych rozwiązań w firmach w naszym kraju. Efekt? Aż 63 proc. z nas w ogóle nie używa narzędzi sztucznej inteligencji w pracy.

Publikacja: 15.03.2025 13:48

Widać rozdźwięk pokoleniowy w kwestii SI. Podczas gdy 42 proc. tzw. milenialsów i 37 proc. przedstaw

Widać rozdźwięk pokoleniowy w kwestii SI. Podczas gdy 42 proc. tzw. milenialsów i 37 proc. przedstawicieli pokolenia Z ma pozytywny stosunek do sztucznej inteligencji, to tylko 15 proc. pokolenia wyżu demograficznego podziela tę perspektywę.

Foto: AdobeStock

Technologiczna rewolucja przyspiesza, ale nad Wisłą wiele firm i instytucji nie nadąża za zmianami. Badania pokazują, że ich deklaracje rozjeżdżają się z rzeczywistością, bo – mimo że aż 84 proc. rodzimych przedsiębiorstw deklaruje, iż transformacja cyfrowa jest dla nich priorytetem – ledwie 40 proc. podmiotów osiąga podstawowy stopień wykorzystania takich rozwiązań. A to, jak wynika z analiz EY, sporo poniżej unijnej średniej, która sięga 55 proc.

Czytaj więcej

Miliardy na cyfryzację. Czy wreszcie obudzą się też samorządy?

Co gorsza, sytuacji nie sprzyja demografia, do 2035 r. liczba osób pracujących może zmniejszyć się o 2,1 mln, co stanowi 12,6 proc. obecnego stanu zatrudnienia – podaje Polski Instytut Ekonomiczny. Wobec kurczących się kadr firmy i instytucje będą musiały postawić na rozwój kompetencji obecnych pracowników. Ale i tu pojawiają się rafy.

Firmy z długiem technologicznym

Cyfryzacja, fundament dzisiejszych strategii biznesowych, zyskuje na znaczeniu. I trudno się dziwić, bo – zgodnie z raportem McKinseya „Digital Challengers” – w optymistycznym scenariuszu może ona przynieść polskiej gospodarce do 2030 r. dodatkowe 360 mld zł. Trzeba jednak uwolnić ów potencjał. A zadanie nie jest proste. Jak pokazują badania Polcomu, tylko 43 proc. średnich i 3 proc. małych firm systematycznie, rok w rok, zasila budżet IT, by uniknąć narastania tzw. długu technologicznego. Nie oznacza to, że zaawansowanie cyfrowe przedsiębiorstw jest już na tyle duże, iż nie ma potrzeby pompowania pieniędzy w ten obszar. Wręcz odwrotnie – 51 proc. menedżerów deklaruje, że ich organizacje korzystają z przestarzałych systemów i technologii wymagających modernizacji. Ten stan rzeczy uniemożliwia wdrażanie innowacji, ale też stanowi zagrożenie dla podmiotów lekceważących ten aspekt. Anna Kulikowska, dyrektor w firmie Polcom, tłumaczy, iż cyfryzacja to nie tylko inwestycja w technologie, ale przede wszystkim w odporność i przyszłość firm. – To kluczowy element długoterminowej strategii, która pozwala nie tylko przetrwać kryzysy, ale również dynamicznie rozwijać się na rynkach krajowych i międzynarodowych. Firmy muszą myśleć o cyfryzacji jako o inwestycji w konkurencyjność i zdolność do adaptacji do szybko zmieniającego się środowiska – radzi.

Czytaj więcej

2025 r. zdominują boty, kwanty i... hakerzy

Szacuje się, że dziś dług technologiczny jest dla aż 51 proc. małych firm barierą dla realizacji projektów. To rafa, którą trzeba pokonać, bo – jak zauważa Anna Kulikowska – firmy, które potrafią efektywnie zarządzać długiem technologicznym, zyskują przewagę konkurencyjną.

– Są lepiej przygotowane na wyzwania przyszłości – dodaje.

Biznes gotowy na transformację?

Do zmiany potrzeba odpowiednich pracowników i pieniędzy. A tu trafiamy na kolejne bariery. Kurczące się kadry i brak wystarczających kompetencji to jedno z kluczowych wyzwań.

– Często myślimy o transformacji cyfrowej wyłącznie w kontekście działów IT. To błąd – dziś kompetencje cyfrowe są niezbędne w każdym obszarze organizacji. Problem w tym, że firmy nie nadążają za tempem zmian. Marketing potrzebuje umiejętności analizy danych, sprzedaż musi sprawnie poruszać się w zdigitalizowanym świecie, a działy finansowe coraz częściej wykorzystują zaawansowane narzędzia analityczne. To wszystko wymaga nowych kompetencji, których wciąż brakuje – mówi Joanna Mihułka-Petru, prezeska Altkom Akademii.

Czytaj więcej

Technologiczne spółki na celowniku inwestorów. Transakcje przyspieszą

Problem jest złożony, ponieważ, jak twierdzi Szymon Lisowski, prezes Socjomanii, brakuje nie tylko kompetencji technicznych, ale przede wszystkim umiejętności łączenia wiedzy biznesowej z cyfrową. – Widzimy fundamentalną zmianę w sposobie funkcjonowania firm. Niestety, większość organizacji nie jest na nią gotowa – zaznacza.

Wedle statystyk, choć 84 proc. polskich przedsiębiorstw deklaruje, że transformacja cyfrowa jest dla nich priorytetem, jedynie 40 proc. osiąga podstawowy stopień wykorzystania technologii. Nie sprzyja temu też fakt kurczących się zasobów kadrowych. Jak wyjaśnia Mihułka-Petru, zaledwie mniej niż 6 proc. dorosłych Polaków podejmuje wyzwania związane z rozwojem własnych kompetencji po zakończeniu edukacji. Dla porównania w krajach skandynawskich to prawie 30 proc. – To pokazuje skalę wyzwań – podkreśla.

Problem braku wykwalifikowanych pracowników dotyka już 82 proc. polskich małych i średnich przedsiębiorstw. A – co warto zauważyć – koszt zastąpienia odchodzącego pracownika to równowartość jego rocznego wynagrodzenia.

Barierą pracownicy

Wspomniane problemy jak w soczewce skupia najnowsza z technologii – sztuczna inteligencja. A jednocześnie w jej przypadku pojawiają się nowe wyzwania, związane z brakiem zaufania do takich narzędzi, obaw o bycie zastąpionym przez boty w miejscu pracy czy kwestiami bezpieczeństwa. I tym razem wśród kluczowych barier są niezbędne kompetencje. Niedawne badanie firmy Jabra pokazało wyraźny rozdźwięk pokoleniowy w kwestii wykorzystania SI. Podczas gdy 42 proc. tzw. milenialsów i 37 proc. przedstawicieli pokolenia Z ma pozytywny stosunek do sztucznej inteligencji, to tylko 15 proc. pokolenia wyżu demograficznego podziela tę perspektywę. Również młodsi pracownicy częściej korzystają z SI w miejscu pracy. Choć generalnie z tym wykorzystaniem nie jest najlepiej. Z raportu „Bosch Tech Compass 2025” wynika, że aż 63 proc. polskich respondentów deklaruje, iż w ogóle nie używa narzędzi SI w pracy (ukończenie szkoleń z tego obszaru deklaruje jedynie 10 proc. ankietowanych). Ci, którzy korzystają z SI, robią to z reguły niechętnie. Według badań Jabry tylko 6 proc. rodzimych pracowników czuje się komfortowo, polegając na sztucznej inteligencji w zadaniach wymagających kreatywności i innowacyjności.

Czytaj więcej

Biznes postawił na SI i teraz mówi „sprawdzam”

– Sztuczna inteligencja ma ogromny potencjał. Bez wątpienia może poprawić zarówno produktywność, jak i samopoczucie pracowników, ale jej wdrożenie musi być przemyślane. Menedżerowie powinni skupić się na wykorzystaniu SI w obszarach, które poprawiają efektywność zadań, dbając o to, by usprawniało to proces pracy, a nie dodatkowo obciążało pracowników – mówi Paul Sephton, szef komunikacji marki w Jabrze.

Jego zdaniem, gdy technologia może zwiększyć wydajność, menedżerowie nie mogą zapominać o czynniku ludzkim, który nadal jest niezbędny w dzisiejszym biznesie.

– Stworzenie zrównoważonej kultury, w której sztuczna inteligencja wspiera pracowników, nie powodując przy tym obarczenia ich dodatkowymi zadaniami prowadzącymi do nadmiernej presji, ma kluczowe znaczenie – kontynuuje. I wskazuje, iż należy wykorzystać pozytywne nastawienie młodego pokolenia do technologii generatywnej.

Relacje SI–człowiek to nie tylko kwestie technologii, ale również socjologii. Tak wynika z badań przeprowadzonych m.in. przez dr. hab. Artura Modlińskiego z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.

– Pokazują one, że postawy wobec technologii są głęboko zakorzenione w przekonaniach o roli człowieka w świecie. Speciecyzm (uprzedzenia gatunkowe – red.) wpływa nie tylko na to, jak postrzegamy zwierzęta, ale także na nasze podejście do maszyn oraz technologii. Zrozumienie tych mechanizmów pozwala projektować rozwiązania, które odpowiadają na potrzeby różnych grup użytkowników – podkreśla Modliński.

Braki kadrowe i rosnące koszty pracy przyspieszają automatyzację. Jak jest u nas?

Globalna liczba robotów przemysłowych przekroczyła 4,2 miliona, a w Europie w 2023 roku wdrożono rekordowe 92,4 tysiąca nowych jednostek – wynika z raportu „World Robotics 2024”. Niestety, Polska na tym tle wygląda blado. Wskaźnik robotyzacji w naszym kraju wynosi zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, podczas gdy w Niemczech jest to 397, w Korei Południowej zaś – aż 1 tys.
Jak podaje Międzynarodowa Federacja Robotyki (IFR), na koniec 2023 r. na świecie działało niemal 4,3 mln robotów przemysłowych. A to o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. W 2023 roku na całym świecie zainstalowano ponad 500 tys. nowych robotów przemysłowych, co było kolejnym rekordowym wynikiem.
Nad Wisłą w ciągu roku liczba robotów wzrosła o 9 proc. (w efekcie mamy ich w sumie około 25 tys.). Eksperci alarmują jednak, że polskie firmy – mimo wszystko – wciąż bazują na ręcznych procesach produkcji, co obniża ich konkurencyjność. Ten negatywny trend utrzymuje się także w zakresie kontroli jakości. Jak podkreśla Radosław Charytoniuk z firmy Scanway, systemy analizy obrazu zastępują tradycyjne metody kontroli jakości, oparte na ręcznej inspekcji lub losowych testach, a automatyzacja tych procesów nie tylko zwiększa precyzję, ale także umożliwia przewidywanie potencjalnych problemów, zanim wpłyną one na jakość końcowego produktu. – Firmy inwestujące w inteligentne systemy wizyjne mogą w efekcie znacząco ograniczyć liczbę odpadów produkcyjnych i zoptymalizować swoje koszty operacyjne – wskazuje.
Zaznacza przy tym, że automatyzacja w przemyśle nie polega wyłącznie na zastępowaniu ludzi maszynami. – Kluczowe staje się także rozwijanie całych systemów zdolnych do analizy, przewidywania oraz samodzielnego podejmowania decyzji optymalizujących produkcję. Przyszłość tej technologii to nie tylko eliminowanie błędów w trakcie kontroli jakości, ale również tworzenie bardziej elastycznych i inteligentnych środowisk produkcyjnych, które reagują na zmienne warunki rynkowe – dodaje Charytoniuk.

Firmy
Europa się zbroi, a spółki korzystają
Firmy
Kinowe multipleksy wypowiadają umowy OZZ-om
Firmy
Benefit Systems przyspiesza z ekspansją
Firmy
Rafako do odratowania? W Katowicach ruszyły rozmowy
Firmy
Benefit Systems szykuje przejęcie w Turcji za 1,6 mld zł
Firmy
Akcje Tesli warte tyle, co przed wyborami w USA