Zatrzymajmy się na chwilę przy tym silniku. Prace nad jego koncepcją trwały od wczesnych lat 50., a kierował nimi inżynier Felix Wankel. Jeszcze jako samouk, pod koniec lat 20., zaczął eksperymentować z obrotowym sterowaniem zaworami w silniku motocyklowym. Pierwszy silnik rotacyjny uruchomił w 1934 roku, ale był daleki od doskonałości. Pomysł rozwinął dopiero po wojnie, dzięki współpracy z innym inżynierem Walterem Froede, właśnie pod szyldem NSU. Pierwszy ich silnik był motocyklowy, ale coraz bardziej koncentrowano się na samochodach i skupiono na napędzie do nich. Po latach prac rozwojowych silnik z tłokiem obrotowym zainstalowano w 1959 roku w pojeździe testowym, modelu NSU Prinz. Opisywałem go krótko przed rokiem. Jazdy próbne wypadły pomyślnie i zdecydowano o produkcji seryjnej.
Dwuosobo- we wnętrze także ma wyrafinowany styl.
Fot. Classic Trader
Silnik Wankla trafił pod maskę nowego kabrioletu. Spider przyciągał wzrok. Nadwozie typu monocoque bazowało na projekcie Giuseppe „Nuccio” Bertonego. Na targach samochód został przyjęty z entuzjazmem. Wraz ze skrzynią biegów, alternatorem i rozrusznikiem silnik ważył zaledwie 125 kilogramów. Zajmował tak mało miejsca, że można go było zamontować z tyłu pod podłogą.
Taka konstrukcja oznaczała, że sportowy Spider miał zarówno przedni, jak i tylny bagażnik. Ponadto jednostka charakteryzowała się wyjątkowo niskim poziomem wibracji i cichą pracą. Posypały się zamówienia na licencje od innych producentów, m.in. od General Motors, Daimlera-Benza, Porsche, Nissana, Toyoty i Mazdy. Ta ostatnia jako jedyna do dziś korzysta z tego rodzaju napędu w niektórych swoich modelach.
Elegancki NSU Spider trafił do sprzedaży jesienią 1964 roku, był oferowany w kolorach czerwonym Alfa lub białym Lily i kosztował około 8500 marek zachodnioniemieckich. Do lipca 1967 roku zbudowano dokładnie 2375 egzemplarzy tego modelu. Dziś samochody te są cenionymi klasykami, nie tylko ze względu na ich rzadkość. Są żywym świadectwem innowacyjnego ducha marki NSU. Ceny tych aut nie są szalenie wyśrubowane, ale z pewnym wydatkiem trzeba się liczyć, np. na rynku brytyjskim wynoszą od 25 000 do 40 000 funtów.