W tym roku inwestorzy na GPW mogą szczególnie narzekać na postawę rodzimego rynku akcji. Po 11 miesiącach WIG jest ledwie na plusie od początku roku, podczas gdy całkowita stopa zwrotu (total return, z uwzględnieniem dywidend – WIG też je uwzględnia) z amerykańskiego S&P 500 przekracza 27 proc. Jeśli do końca roku WIG nie nadrobi choć trochę tych zaległości, to dysproporcja w stopach zwrotu będzie największa od... 1998 roku.
Przepaść między stopami zwrotu z obu indeksów może szokować w porównaniu z poprzednimi trzema latami, gdy WIG nie odchylał się o więcej niż kilka punktów procentowych względem benchmarku zza oceanu. Ale rzut oka na dłuższą historię pokazuje, że relatywnie silne odchylenia to raczej długoterminowa norma niż wyjątek od niej. Widać to dobrze na pierwszym wykresie, gdzie słupki obrazujące zmiany WIG są na ogół dłuższe niż w przypadku S&P 500.
Próbując uchwycić to zjawisko za pomocą liczb, można posłużyć się tzw. odchyleniem standardowym rocznych stóp zwrotu. W przypadku WIG wynosi ono wg naszych obliczeń 25,4 proc. (dane za ostatnie 15 lat). Tymczasem amerykański indeks cechuje się odchyleniem na poziomie 16,7 proc. Innymi słowy, popularna miara zmienności jest aż o ponad połowę (!) wyższa w przypadku polskich walorów w porównaniu z tymi zza oceanu. To chyba jedna z najważniejszych obserwacji z punktu widzenia polskiego inwestora.
Oczywiście pojawia się naturalne pytanie, czy to źle czy dobrze? I tak, i tak... Wysoka zmienność sama w sobie nie jest pożądana, bo z natury statystyczny inwestor woli brak zmienności i liniowy charakter stóp zwrotu niż ciągłą huśtawkę. Mając dwa aktywa o takiej samej oczekiwanej stopie zwrotu, zupełnie nierozsądne byłoby wybieranie tego, które ma wyższą zmienność. To przypominałoby raczej czysty hazard niż inwestowanie.
Gdyby zatem polskie i amerykańskie akcje miały podobną oczekiwaną stopę zwrotu, należałoby bezwarunkowo inwestować wyłącznie w te drugie (bo po co narażać się na wysoką zmienność?). Ale w praktyce sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Wystarczy odwołać się do naszych modeli, które prognozują przyszłe długoterminowe stopy zwrotu w oparciu o poziomy wskaźników wyceny (P/E, P/S, P/BV). W przypadku amerykańskich akcji taki model szacuje obecnie oczekiwany zysk w skali roku na poziomie zaledwie 1,1 proc. (bo tamtejsze walory są drogie). W przypadku polskich – rzędu 7,3 proc. (+/- paruprocentowy błąd prognozy).