Inwestorzy często powtarzają różne powiedzenia, które powinny być podstawą zawierania transakcji. Wśród nich jest także popularne "tnij straty, pozwól zyskom rosnąć". Postępowanie zgodnie z tym powiedzeniem powinno stać się regułą dla początkujących. Wprawdzie można wskazać tych, którzy wyśmiewają się z powyższej zasady, ale tak naprawdę trudno uwierzyć, by w swoich inwestycjach przynajmniej częściowo nie postępowali zgodnie z nią.
Duże doświadczenie może czasem pozwolić na naginanie zasad, ale mogą sobie pozwolić na to tylko,,starzy wyjadacze-- z grubymi portfelami. Generalnie nie można lekceważyć strat. Nigdy bowiem nie ma się pewności, że np. spadek cen akcji szybko się zatrzyma i ponownie zaczniemy zarabiać. W bessie wiele spółek potrafi potanieć nawet o 80-90%, czasem nawet więcej. Gdyby trzymać je w tym czasie, by później wrócić do wcześniejszych szczytów, notowania musiałyby zyskać 400-900%. Tylko jak często zdarza się taki wzrost-
Jest wiele sposobów, które pozwalają działać zgodnie ze wspomnianą zasadą. Musimy się jednak nauczyć, że aby zarabiać pieniądze na giełdzie, trzeba umieć część oddać. Jeżeli np. w trakcie kilku tygodni jakaś spółka przyniosła nam 20% zysku i w międzyczasie praktycznie cały czas rosła, to nie dziwmy się, że później spadnie o kilka procent. Nie próbujmy sprzedać akcji na samym szczycie. Jeżeli trend jest wzrostowy, to po krótkim spadku (korekcie) ceny ponownie zaczną zwyżkować i przebiją poprzednie maksimum. Zamiast intuicyjnie poszukiwać momentu do sprzedaży, ustalmy jakiś poziom, przy którym zrobimy to automatycznie. Była już mowa o ograniczaniu strat. Jako jeden ze sposobów podałem np. sprzedawanie akcji, kiedy spadły o 8-10% od momentu kupna. Zasadę tę można wykorzystać także w późniejszym etapie. Kiedy kupione akcje wzrosły o 10%, przesuńmy poziom ograniczający straty do ceny nabycia. Jeżeli rosną dalej, podnośmy go. Będziemy mieli wtedy gwarancję, że nie stracimy na tej transakcji, ale także będziemy mogli spać spokojnie, gdy na rynku pojawi się niewielka korekta. Nie będziemy wtedy zachodzić w głowę, czy sprzedawać bo spadło o 2-3%, i nie będziemy w popłochu kupować, kiedy akcje znów zaczną rosnąć. Jednym słowem uwolnimy się od rynkowego szumu, który zakłóca rozsądny styl inwestowania.