Branża chemiczna – okiem analityka

Publikacja: 25.11.2018 13:55

Krystian Brymora analityk Dom Maklerski BDM SA

Krystian Brymora analityk Dom Maklerski BDM SA

Foto: Archiwum

Jakie wskaźniki finansowe są najlepsze dla analizy branży chemicznej?

Generalnie przemysł, w tym przemysł chemiczny, to biznes kapitałochłonny, z dużym udziałem środków trwałych produkcji. Tym samym kluczowym wskaźnikiem finansowym jest EBITDA. Jest to wynik po wszystkich kosztach operacyjnych bez uwzględniania amortyzacji, która jest kosztem niegotówkowym wynikającym z księgowego zużycia ogromnego majątku trwałego. Z drugiej strony spółki muszą przeznaczać istotne środki finansowe na utrzymanie tego majątku, w tym przede wszystkim ponosić koszty tzw. korzystania ze środowiska. Liczy się więc nie tylko wysokość CAPEX, ale i jego struktura, bo wysokie nakłady na dostosowanie majątku produkcyjnego do coraz ostrzejszych wymagań środowiskowych nie generują w przyszłości wyniku. EBITDA i CAPEX to z kolei kluczowe wskaźniki wpływające na zadłużenie netto spółki. Jego relacja do generowanej EBITDA to kolejny istotny wskaźnik finansowy. Co do zasady spółki chemiczne, działające w branży cyklicznej, nie powinny przekraczać wartości 1,5–2,0x.

Jakie są kluczowe wskaźniki operacyjne i jak je interpretować?

Chemia to biznes, gdzie liczy się skala produkcji. Zwracamy więc uwagę na zdolności produkcyjne i ich wykorzystanie. Z uwagi na fakt, że w produkcji nawet 80 proc. kosztów stanowi zużycie surowców i energii, jednostkowe marże nie są duże. Wynik buduje się więc wolumenem, co zwiększa zapotrzebowanie na surowce. To pozwala z kolei wynegocjować lepsze warunki zakupowe i stanowi część przewagi konkurencyjnej. Oczywiście kluczową kwestią w tym przypadku jest dostępność surowców i technologia świadcząca o ich efektywnym wykorzystaniu. W rezultacie przyglądamy się wskaźnikom zużycia surowców i energii. Dla przykładu Grupa Azoty potrafi część przewagi konkurencyjnej rosyjskich podmiotów wynikających z cen gazu zneutralizować niższym o ok. 30 proc. zużyciem na tonę produktu.

Nie zapominamy również o emisyjności, bo niektóre produkty czy technologia są bardziej emisyjne, a inne mniej (np. PCC Rokita nie ma zgłoszonych instalacji chemicznych do ETS). Deficyt praw do emisji CO2 w ostateczności istotnie wpływa na koszt produkcji i obniża konkurencyjność europejskich spółek chemicznych.

Na końcu dochodzimy do „cash costs", czyli wszystkich gotówkowych kosztów produkcji wyrobu w przeliczeniu na tonę. Obserwujemy różnicę między benchmarkami cen produktów publikowanymi przez specjalistyczne serwisy jak ICIS czy IHS a właśnie cash costs. Nie trzeba chyba dodawać, że minimalna zmiana takiej teoretycznej marży przy skali, jaką mają firmy chemiczne, prowadzi do dużych zmian końcowego wyniku.

Jakie ryzyka wiążą się z inwestowaniem w branżę chemiczną?

Ryzyko dzielimy na rynkowe i specyficzne. Na to pierwsze spółki nie mają wpływu. Inwestorzy powinni natomiast pamiętać o koniunkturalności biznesu i geografii surowców. Wsadem do wszelkich procesów chemicznych czy petrochemicznych jest ropa naftowa czy gaz. Niestabilność geopolityczna na Bliskim Wschodzie wpływa na wahania cen ropy naftowej i surowców ropopochodnych, w tym bardzo ważny dla procesów chemicznych łańcuch propylenu. Z kolei gaz, z którego produkowane są m.in. nawozy, jest surowcem trudnym i w konsekwencji drogim w transporcie (gazociąg bądź po skropleniu). Występuje więc wyraźne zróżnicowanie jego cen, na czym korzystają producenci rosyjscy i od kilku lat amerykańscy. Boom łupkowy w USA w 2010 roku przyczynił się bowiem do powstania wielu inwestycji chemicznych/petrochemicznych wykorzystujących prawie trzykrotnie tańszy surowiec. To zmieniło globalny układ sił. Nie da się ukryć, że Europa i Azja straciły na znaczeniu.

Dla naszych producentów szansą jest obecnie zaostrzenie norm środowiskowych w Chinach. Dotychczas prowadzone przez tamtejsze władze działania nie miały takiej skali i efektów jak zimą 2017 roku, kiedy nawet 40 proc. zdolności produkcyjnych zostało czasowo wyłączonych, a 80 tys. instalacji obciążonych karami finansowymi. Sytuacja przyczynia się do racjonalizacji zdolności produkcyjnych, które w ostatniej dekadzie przyrastały w tempie dwa–trzy razy szybszym niż globalna średnia.

UE prowadzi rygorystyczną politykę środowiskową już od wielu lat, a po 2020 roku ma dojść jeszcze do jej zaostrzenia. Koszty praw emisyjnych to obecnie największe ryzyko dla spółek. Krajowe spółki oprócz instalacji chemicznych zgłoszonych do systemu ETS, jak praktycznie wszyscy w UE, mają dodatkowo elektrociepłownie opalane węglem. To zwiększa ich całkowitą emisję i deficyt praw, jakie muszą zakupić na rynku.

Ze specyficznych rodzajów ryzyk można wymienić awarie, często o dużych skutkach dla biznesu, czy opóźnienia kluczowych inwestycji. Technologia często w praktyce generuje wiele problemów i od jakości spółki zależy, w jakim czasie się ona z nimi upora. Nie bez znaczenia są również nakłady na badania i rozwój (R&D). W krótkim terminie generują one wyłącznie koszty, natomiast w dłuższym okresie mogą decydować o przewadze konkurencyjnej. Europejscy giganci już dawno to zrozumieli. W Polsce mamy w tym aspekcie jeszcze sporo do nadrobienia.

Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: Na Wall Street może się jeszcze trochę złego wydarzyć. Za to na GPW...
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Inwestycje
100 tys. pkt to mało. 200 tys. pkt by się chciało. Tylko kiedy?
Inwestycje
Wiceprezes OPTI TFI: WIG sięgnie 200 tys. pkt. Prognoza dla GPW
Inwestycje
WIG zdobył 100 tys. pkt. Co dalej? Analityk: przestrzeń do wzrostów się zawęża
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie