Quo vadis, eurostrefo?

Nie można wykluczyć scenariusza, w którym obniżki stóp procentowych w strefie euro będą spóźnione, a przyzwoity wzrost PKB możliwy będzie dopiero w 2010 roku

Aktualizacja: 27.02.2017 23:35 Publikacja: 08.04.2008 10:09

Jednym z najciekawszych wątków dyskusji na temat wpływu spodziewanego spowolnienia wzrostu gospodarki amerykańskiej na sytuację gospodarczą w Polsce są możliwe skutki tego spowolnienia dla strefy euro. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że wstrząs, jakim dla gospodarki światowej będzie znaczące obniżenie dynamiki produktu krajowego brutto w USA, będzie do europejskiej gospodarki transmitowany przez trzy kanały: handel zagraniczny, napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich i zmiany na rynkach finansowych. Od tego, jak silna będzie reakcja europejskiej gospodarki na aprecjację realnego kursu euro, ograniczenie dynamiki importu z USA i innych gospodarek odczuwających spowolnienie w gospodarce światowej (głównie Wielkiej Brytanii), zmniejszenie napływu długoterminowego kapitału oraz na obniżenie wyceny spółek związane ze zmianą oczekiwań dotyczących przyszłych zysków, zależeć będzie skala spowolnienia wzrostu gospodarczego w Polsce w przyszłym roku.

Dwa giganty

Zanim przyjrzymy się bliżej sile współzależności między gospodarką amerykańską i strefą euro, warto odnotować, że w tym tandemie główną rolę odgrywają Stany Zjednoczone. Z badań poświęconych synchronizacji cykli koniunkturalnych w krajach należących do grupy G7 wynika, że wpływ obniżenia wzrostu amerykańskiej gospodarki na dynamikę PKB w strefie euro jest znacznie silniejszy niż wpływ spowolnienia w strefie euro na koniunkturę w Stanach Zjednoczonych. Taki charakter współzależności wynika nie tylko z relatywnie dużego udziału USA w światowym PKB, który w 2007 r. wyniósł 19 proc. (wobec 14 proc. w strefy euro), ale również ze zróżnicowanej reakcji rynków kapitałowych na zmianę perspektyw wzrostu gospodarczego. Choć w krótkim okresie spadki cen akcji w Europie kontynentalnej w reakcji na zniżki za oceanem są zwykle mniejsze niż w USA, w perspektywie dwóch lat realny spadek kursów akcji jest w strefie euro głębszy, co może wynikać z narastającego przekonania rynków finansowych, że mniej konkurencyjna gospodarka strefy euro gorzej poradzi sobie z negatywnym wstrząsem popytowym.

Odpowiedź na pytanie o perspektywy wzrostu w strefie euro w znacznym stopniu zależy od przyjętych założeń dotyczących skali spowolnienia w USA. W tym kontekście warto przywołać prognozy członków Federalnego Komitetu Operacji Otwartego Rynku (FOMC), opublikowane w sprawozdaniu (minutes) ze styczniowego posiedzenia Fedu. Wskazują one, że mimo napływu nowych informacji na temat sytuacji gospodarczej w USA, w porównaniu z październikową prognozą członków FOMC, zakres niepewności dotyczącej prognozowanego tempa wzrostu gospodarki amerykańskiej w 2008 r. istotnie wzrósł. Świadczy o tym wyraźne zwiększenie przedziału prognoz, który w styczniu wyniósł 1-2,2 proc., wobec 1,6-2,6 proc. w październiku.

Płytka recesja?

Niemal zerowy wzrost PKB w USA w IV kwartale ub. r. (tzw. zanualizowane tempo wzrostu wyniosło 0,6 proc.) oraz szybko pogarszające się nastroje amerykańskich konsumentów w ostatnich miesiącach sygnalizują jednak wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia scenariusza znajdującego się poza przedziałem prognoz członków FOMC. Zgodnie z nim tempo wzrostu PKB w 2008 r. będzie istotnie niższe od 1 proc., co jest tożsame z możliwością wystąpienia płytkiej recesji w I połowie 2008 r. Na rzecz tego scenariusza przemawia również utrzymujący się spadek cen domów w USA, który mierzony indeksem Case-Shillera był w styczniu najwyższy od 1988 r. i wyniósł 10,7 proc. w ujęciu rocznym. W świetle wyników badań poświęconych sile efektu majątkowego w USA spadek cen nieruchomości o 10 proc. przyczynia się do obniżenia konsumpcji prywatnej o 0,4-0,8 proc. Wskazuje to na ryzyko silnego spowolnienia spożycia prywatnego w 2008 r.

Biorąc pod uwagę opóźnienie, z jakim zmiany stóp procentowych w USA wpływają na PKB (najsilniejszy wpływ następuje po około pięciu kwartałach), głębokie obniżki stóp procentowych dokonane przez Fed w I połowie 2008 r. nie przyniosą istotnej korekty scenariusza zakładającego płytką i krótkotrwałą recesję. Ocenę taką dodatkowo uzasadnia fakt, że mimo obniżenia stóp w styczniu i marcu łącznie o 200 pb. (patrz: wykres) długoterminowe stopy procentowe obniżyły się jedynie o 50 pb. Oznacza to, że obawiając się wzrostu presji inflacyjnej w przyszłości, rynki finansowe postrzegają spadek kosztu pieniądza w USA jako krótkotrwały. Taka sytuacja osłabia skuteczność łagodnej polityki monetarnej, która nie przyczynia się do istotnego obniżenia oprocentowania kredytów hipotecznych o stałej stopie procentowej oraz zwiększenia atrakcyjności projektów inwestycyjnych poprzez zwiększenie bieżącej wartości związanego z nimi strumienia przychodów.

EBC i dylemat więźnia

Wpływ spowolnienia wzrostu gospodarczego w USA w 2008 r. na sytuację w strefie euro w 2009 r. zależy również od tego, jakie będą najbliższe decyzje Europejskiego Banku Centralnego w zakresie stóp procentowych. Zgodnie z marcową projekcją inflacji i PKB opublikowaną przez EBC, średnioroczna inflacja w strefie euro obniży się w 2009 r. do 1,5-2,7 proc. Warto podkreślić, że scenariusz ten nie zakłada wystąpienia efektów drugiej rundy. Wyniki projekcji wskazują zatem na istotne prawdopodobieństwo, że mimo prognozowanego przez EBC silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego w latach 2008-2009, inflacja w strefie euro ukształtuje się na poziomie zgodnym ze stosowaną przez EBC definicją stabilności cen (inflacja bliska, ale niższa niż 2 proc.) dopiero w II połowie 2009 r. Można zatem przyjąć, że zarysowany w projekcji scenariusz będzie w najbliższych miesiącach powstrzymywał EBC przed łagodzeniem polityki monetarnej, a nawet przed sygnalizowaniem takiej możliwości.

Istnieje jednak ryzyko, że EBC spóźni się z obniżkami stóp procentowych. Dialog EBC z partnerami społecznymi przypomina bowiem tzw. dylemat więźnia. Teoria gier podpowiada nam, że dwie osoby podejrzane o popełnienie przestępstwa i oddzielnie przesłuchiwane, zachęcone perspektywą uniknięcia kary, raczej będą denuncjować, niż się nawzajem kryć. Podobna sytuacja ma obecnie miejsce w negocjacjach płacowych w strefie euro. Gdyby branżowe związki zawodowe zdecydowały się współpracować w celu uniknięcia nadmiernie restrykcyjnej polityki monetarnej, nowe kontrakty płacowe zakładałyby prawdopodobnie niższą dynamikę wynagrodzeń i EBC byłby bardziej skłonny obniżyć stopy procentowe. Dylemat więźnia podpowiada jednak, że mając do wyboru kooperację i brak współpracy, racjonalni gracze wybierają to drugie. Problem polega na tym, że, czekając zbyt długo na rezultat tej gry, EBC może doprowadzić do sytuacji, w której obniżki stóp procentowych w strefie euro będą spóźnione, a powrót tempa wzrostu PKB w strefie euro do dynamiki zgodnej z rozwojem potencjału nastąpi dopiero w 2010 r.

Spadek głęboki,

acz krótki, czy...

W analizie wpływu spowolnienia gospodarki amerykańskiej na sytuację gospodarczą w strefie euro warto uwzględnić wyniki przeprowadzonych przez OECD badań empirycznych poświęconych profilowi cyklu koniunkturalnego w latach 1970-2003 w gospodarkach rozwiniętych. Wskazują one, że w Stanach Zjednoczonych cykl ten ma przebieg zbliżony kształtem do litery "V", co oznacza relatywnie krótkie, lecz głębokie spowolnienie wzrostu gospodarczego. Z kolei w strefie euro jest to raczej przebieg "U-kształtny", tożsamy ze stosunkowo płytkim, ale długotrwałym obniżeniem dynamiki PKB. Taką charakterystykę cyklu koniunkturalnego w obu gospodarkach potwierdzają doświadczenia z lat 2001-2003, kiedy to pęknięcie bańki internetowej na rynkach akcji i nadmierne inwestycje w technologie informacyjno-komunikacyjne doprowadziły do płytszego i dłużej trwającego spowolnienia wzrostu w strefie euro (patrz: wykres).

Wyniki badań empirycznych pozwalają wyróżnić trzy główne przyczyny odmiennych profili cyklu koniunkturalnego w USA i w strefie euro. Po pierwsze, udział wydatków sektora publicznego w PKB w strefie euro jest wyraźnie wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. W efekcie, stabilizujący wpływ federalnej polityki fiskalnej na koniunkturę - poprzez wzrost wydatków publicznych (np. zasiłków dla bezrobotnych) i spadek wpływów podatkowych - jest w strefie euro silniejszy niż w USA. Po drugie, rynki pracy i produktów w największych gospodarkach należących do strefy euro są mniej elastyczne niż w Stanach Zjednoczonych. W konsekwencji, ceny i płace w strefie euro wolniej dostosowują się do wahań popytu, co prowadzi do trwających dłużej odchyleń produkcji i zatrudnienia od stanu równowagi. Po trzecie wreszcie, rynek kredytów hipotecznych w USA oferuje gospodarstwom domowym szerszą gamę produktów, co czyni je dostępnymi również dla klientów o niższej zdolności kredytowej (była to jedna z przyczyn obecnego kryzysu na rynku kredytów hipotecznych). W wyniku tego kredyty hipoteczne w krajach Europy kontynentalnej w relatywnie niewielkim stopniu wykorzystywane są do finansowania konsumpcji prywatnej (housing equity withdrawal), co ogranicza skuteczność polityki pieniężnej jako narzędzia stabilizowania koniunktury.

Zakładając dość prawdopodobną recesję w gospodarce amerykańskiej w I połowie 2008 r., nadrestrykcyjną politykę pieniężną EBC w II połowie 2008 r., jak również biorąc pod uwagę strukturalne cechy gospodarki strefy euro i przebieg minionych cykli koniunkturalnych w tej gospodarce, w latach 2009-2010 można oczekiwać obniżenia rocznego tempa wzrostu PKB w obszarze wspólnej waluty do około 1,5 proc. Na tym tle założenia do lutowej projekcji inflacji NBP, zgodnie z którą w latach 2009 i 2010 tempo wzrostu PKB za granicą (udział strefy euro w uwzględnianym w projekcji sektorze zagranicznym wynosi 88 proc.) wyniesie odpowiednio 2,2 i 2,3 proc., jawią się jako dość optymistyczne. Ale to już temat na zupełnie inny artykuł.

główny ekonomista Invest-Banku

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Financial Controlling Summit
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski