Przetarg na prace na linii kolejowej nr 11 Łowicz Główny–Skierniewice uświadamia z jak poważnym problemem boryka się budownictwo. Jak wskazał Bartłomiej Sosna, ekspert w firmie Spectis, w przetargach kolejowych zaczyna robić się tłoczno jak na wakacyjnym szlaku na Rysy. W postępowaniu złożono 19 ofert, z których 18 miało wartość poniżej szacunkowej wartości kontraktu, czyli 100 mln zł. W szranki stanęli i potentaci, i mniejsze firmy. Na liście jest m.in. mający aspiracje rozwoju na tym rynku Mirbud.
Skutki braku regularnego dopływu kontraktów budowlanych
„Skąd tak duże zainteresowanie średniej wielkości przetargiem? Odpowiedzią może być 36-proc. realny spadek w ujęciu rok do roku kolejowej produkcji budowlano-montażowej odnotowany w I półroczu. Dzieje się więc to, co wykonawcy zapowiadali od dobrych dwóch lat: przejściowy, aczkolwiek bolesny, niedobór zleceń kolejowych (w 2023 r. nie był on jeszcze tak odczuwalny, gdyż kończone były kontrakty z poprzedniego budżetu unijnego). Pytanie, czy to tylko branżowy mały głodek, czy już wielki głód oraz jak długo on potrwa. Tymczasem cała branża czeka na zapowiadane na II półrocze 17 mld zł nowych przetargów kolejowych” – wskazał Sosna we wpisie na LinkedInie.
Czytaj więcej
Bank nie zawsze i nie na wszystko udzieli finansowania spółce deweloperskiej. Każdy inwestor, pożyczając firmie w jakiejkolwiek formie pieniądze, nie powinien zapominać, że projekt mieszkaniowy to nie inwestycyjny samograj.
Silniki rynku budowlanego bez paliwa
Damian Kaźmierczak, wiceprezes i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, dodał, że słabnie optymizm firm – zwłaszcza dużych – odnośnie do przyszłego portfela zamówień, w segmencie infrastruktury ożywienie nadejdzie później, niż się spodziewano. Po pierwsze, z uwagi na zbyt wolny napływ nowych środków unijnych. Po drugie, niekończący się proces zmiany władzy po wyborach, rewizje programów i wyhamowanie przetargów. „Segment publiczny w Polsce to mniej więcej 1/2 rynku budowlanego. Ten silnik pracuje dziś na mocno zwolnionych obrotach i rzęzi. Jeżeli dodamy do tego bardzo wolne obroty silnika prywatnego, to otrzymujemy obraz, który nie wygląda dobrze. Rynek budowlany oczywiście się nie wali, ale przedłużające się spowolnienie jest dla firm bardzo niekomfortowe i budzi obawy o przyszłe wyniki finansowe. Nowych zleceń dzisiaj brakuje, a wśród firm trwa zażarta walka cenowa o kontrakty, które na rynku się pojawiają” – napisał Kaźmierczak.