Bank Japonii nie zmienia swojej polityki podczas czerwcowego posiedzenia. Zaskoczeniem dla rynku jest to, że Bank nie zdecydował się na redukcję tempa skupu obligacji, co doprowadziło do wyraźnej słabości jena. Niemniej Bank poinformował, że w lipcu zamierza przedstawić szczegóły ograniczania bilansu na najbliższe dwa lata. To wciąż pozostawia furtkę do podwyżki stóp procentowych, choć szanse wyraźnie zmalały. Rynek wskazywał przed dzisiejszym posiedzeniem na ponad 60% prawdopodobieństwo podwyżki, natomiast teraz jest to nieco powyżej 30% i co ważniejsze, wycenia się niepełny ruch nawet na wrzesień. Dane z Japonii nie zachwycają, aczkolwiek BoJ skupia się w tym momencie przede wszystkim na płacach i jest w stosunku do ich dalszego wzrostu pozytywnie nastawiony. USDJPY osiąga dzisiaj okolice poziomu 158, ale ostatecznie cofa się do poziomów szczytów z końca maja przy 157,50.
Warto jednak zauważyć, że wzrost na USDJPY to nie tylko słabość jena, ale również siła dolara. Dolar pozostaje mocny, nawet pomimo ostatnich zaskoczeń niższą inflacją, zarówno CPI, jak i PPI. Warto zauważyć wyraźne spadki rentowności, które jednak nie powstrzymują dolara przed umocnieniem. To najprawdopodobniej wciąż efekt jastrzębiego wydźwięku Fedu i utrzymanie siły dolara będzie zależało od danych oraz najnowszych wypowiedzi ze strony amerykańskich bankierów. Jeśli dane pokażą się od gorszej strony i wskażą na utrzymanie niskiej inflacji w kolejnych miesiącach, będzie istniała szansa na redukcję siły dolarowej.
Tymczasem inflacja w Polsce za maj utrzymała się na poziomie 2,5%, zgodnie ze wstępnym odczytem. Złoty jednak traci, co jest powiązane z siłą amerykańskiej waluty. Warto też wspomnieć, że sezonowość działa na niekorzyść złotego, choć w momencie, kiedy dolar zacznie tracić, również para EURPLN powinna się obniżyć.
Po 10 za dolara płacimy 4,0699 zł, za euro 4,3557 zł, za funta 5,1786 zł, za franka 4,5592 zł.
Michał Stajniak, CFA